piątek, 7 grudnia 2012

I want to feel his love.


Kristen.

- nie mogę.. – po moich policzkach spływały litry łez. Patrzyłam Justinowi prosto w oczy. Widziałam tę  nutkę bólu i rozczarowania. – przepraszam cię. Po prostu nie mogę. Nie mogę cię skazać na kolejne lata cierpienia i bólu. Nie mogę. Za dużo się nacierpiałeś. Uwierz mi, że niewiedza na ten temat jest dla ciebie najlepsza. Nie możemy tego ciągnąć dalej. Dlatego muszę ci coś powiedzieć za nim odejdę. Pewnie teraz pomyślisz sobie, że cię wykorzystałam czy coś w tym style, ale po prostu wczoraj nie potrafiłam ci odmówić. Wiedziałam jaki to był by dla ciebie cios. Tak bardzo cię przepraszam, że dałam nam jakiekolwiek nadzieje. Uwierz mi, że chciałabym z tobą zostać na zawsze. Nawet nie wie jak bardzo. Nie pytaj się dlaczego, ponieważ nie wiem. Nie umiem zidentyfikować uczyć jakimi cię darzę i emocji, które we mnie buzują gdy spędzam z tobą czas. Znamy się zaledwie miesiąc, ale dla mnie to wystarczająco żeby ci to w końcu powiedzieć. Kocham cię Justin. Dlatego musze odejść. Lecz sama. Ninę zostawiam tobie, ponieważ po tym co nastąpi nie miała by z kim zostać, żyć. A po drugie widzę jak oboje jesteście szczęśliwi w swoim towarzystwie. Tyle.. – widziałam smutek przepełniający jego oczy. Te małe czekoladki, które tak bardzo przypominały Ninę. Stałam tak przed nim ze złamanym sercem i całą zapłakaną twarzą. Lecz wiedziałam co robię.
- Kristen co ty do cholery gadasz ?! to właśnie ty spowodowałaś, że przestałem żyć w ciągłym cierpieniu. Twoja osoba tak bardzo odmieniła to co ludzie raczą nazywać życiem. Odkąd poznałem ciebie i Ninę, na mojej twarzy nareszcie zagościł tak długo wyczekiwany szczery uśmiech. Zaufaliśmy sobie, pamiętasz ? dlaczego mi nie powiesz o co tak naprawdę chodzi ? i nie mów mi, że będę cierpiał, bo to nie jest żadne usprawiedliwienie tylko wybrnięcie z sytuacji.
- Justin proszę cię, chce chociaż odejść w zgodzie.. – łzy leciały strumieniami.
- nie będzie żadnej kłótni, ponieważ ty nigdzie nie idziesz. Powiedz. – powiedział łamiącym się głosem. Położył lekko swoją dłoń na moim policzku i powoli zaczął ścierać kciukiem każdą samotnie spływającą łzę. Nawet nie wiecie jak ja się teraz czuję. Nie wyobrażacie sobie tego. Nareszcie wszystko się układało. Bóg dał mi drugą szansę, po czym ją odebrał. Znowu.
- mam raka. – wyrzuciłam to z siebie. Wiedziałam, że to ze mnie wyciągnie. Głupia idiotka. Spuściłam głowę by nie widzieć jak jego oczy przepełniają się jeszcze większym bólem.. – mam kilka lat.. umrę.. już wszystko wiesz.. tak bardzo chciałam, żeby było idealnie.. przepraszam.. – opadłam zrezygnowana na kolana dając jeszcze większy upust emocją. – poddaję się.. – wychlipałam. To wszystko już naprawdę zaczęło mnie przerastać.
- ej Kristen.. spokojnie. Poradzimy sobie ! Ucieczka nie jest nikomu potrzebna. Nie umrzesz, zrozumiałaś ? Będziesz silna. Przezwyciężysz tą chorobę. Dasz radę. – poczułam jak opada na kolana naprzeciw mnie, po czym lekko ujął moją twarz w ręce.
- to koniec Justin. Nie przeżyję tego. Właśnie problem w tym, że nie jestem wystarczająco silna. Proszę pozwól mi odejść. Zrób to dla mnie. Dla mojego szczęścia. W końcu uwolnię się od tego bólu. Proszę.
- Kristen kocham cię więc to dla ciebie zrobię. Droga wolna. – zgodził się ? zgodził.
- dziękuję. – uniosłam kąciki ust ku górze i dotknęłam dłoni Justina obejmujących moją twarz. – zrobisz coś dla mnie ? – musiałam, pragnęłam to zrobić przed odejściem.
- jasne, co tylko chcesz.

Narracja trzecioosobowa.

Kobieta go pragnęła całą sobą. Chciała poczuć prawdziwą bliskość za nim odejdzie. Miała wątpliwości co do czasu. Mianowicie czy to nie za wcześnie, lecz wątpliwości znikały gdy sobie uświadomiła co do niego czuję i jak wyjątkowa sytuacja jej się przytrafiła. Pewnie sobie myślicie, że to kompletny absurd zakochać się w ciągu miesiąca, aż na tak wysokie stadium żeby zdecydować się na to co się za raz wydarzy. Dla niej to też był absurd, ale wiedział co robi. Była w stu procentach pewna swoich i jego uczuć. Była gotowa oddać mu się cała. Pragnęła tego. Nie chciała uprawiać seksu, bo tak. Chciała poczuć jak największa bliskość i czułość od strony płci przeciwnej, która wzbudzała u niej takie uczucia i emocje. Dziwne, szalone ale piękne i prawdziwe.
Kobieta nie odpowiadając mężczyźnie, zbliżyła swoją twarz ku jego, położyła dłonie na jego nieskazitelnie pięknej twarzy i zmniejszyła odległość pomiędzy nimi. Jeszcze bardziej. Mężczyzna zrozumiał co kobieta planuje. Współpracował. Położył swoje dłonie na jej talii tym samym przyciągają jej sylwetkę do jego. Klęczeli naprzeciw siebie na środku dużego pokoju, na kafelkowej podłodze. Robili wszystko krok po kroku, tak jakby mieli obmyślony i wkuty na pamięć plan. Pożądanie zaczęło górować. W końcu stał się tak długo wyczekiwany moment. Usta kobiety zaczęły delektować się malinowymi ustami wybranka. Ich powieki opadły. Odłączyli się od otaczającej ich rzeczywistości. Byli w swoim własnym wymarzonym świecie. Tylko oni i ich uczucia. Obdarowywali się nawzajem bliskością i czułością w postaci pocałunków. Kobieta zjechała dłońmi na tors mężczyzny. Byli delikatni, romantyczni. Stawali się coraz bardziej namiętni. Mężczyzna delikatnie wsunął ręce pod materiał koszulki partnerki i zaczął analizować każdy milimetr skóry pokrywającej jej ciało. Maksymalnie zmniejszyli odległość między sobą. Czuli ciepło i bliskość, które bardziej ich podniecało, ekscytowało. Ciekawość górowała, tak bardzo chcieli poznać, poczuć i nauczyć się na pamięć swoich ciał nawzajem. Kobieta oderwała się od niego, głośno sapiąc. Popatrzyła mu prosto w
oczy, po czym wzięła jego rękę i przyłożyła do miejsca gdzie znajduje się serce. 

- to serce należy do ciebie i tylko do ciebie. Pragnę cię i kocham. To jakiś absurd, że w przeciągu miesiąca tak wpłynąłeś na moje uczucia i życie. Pragnę cię, pragnę cię psychicznie jak i fizycznie. – nie czekała na jakąkolwiek reakcje lub odpowiedź od jego strony. Rzuciła mu się na ramiona. Mężczyzna wstał z kobietą na rękach i skierował się w stronę sypialni.

Nie da się opisać normalnymi słowami jak oni się teraz czuli. Ona ? nareszcie poczuła bliskość i czułość o płci przeciwnej. Dla niej mężczyzna zawsze kojarzył się jako brutal od seksu. Teraz czuła się jak księżniczka. On ? czuł miłość i uczucie jakim darzyła go kobieta. Chciała ją zadowolić i pragnął by mu się w pełni oddała.  Chciała jej pokazać jak ja kocha w sposób fizyczny. A ona chciała tego doświadczyć. To co chcieli i mieli za chwilę przeżyć to nie jakiś brutalny seks jak w filmach pornograficznych tylko totalne oddanie się poprzez przekazanie miłość w sposób fizyczny. Mężczyzna niósł kobietę jakby była jakimś cudem świata. Owszem dla nie go była. Nie przestawali się delektować swoimi ustami. Cały czas doświadczali tej rzeczy zwanej pocałunkiem francuskim, potocznie nazywanym przez nastolatków „lizanie się”.

Kobieta dosłownie na ułamek sekundy wyrwała się z transu żeby otworzyć drzwi po czym mężczyzna je zamknął lekkim kopnięciem nogi. Wziął ostrożnie partnerkę na ręce i usadowił na komodzie. Nie przestawali delektować się sobą nawzajem i nie mieli takiego zamiaru. Oboje czuli jak każde z kolejnym pocałunkiem się uśmiecha. Kobieta zeskoczyła z komody i nie przestając całować partnera skierowała się w stronę łóżka. Opadli na nie, tym samym wgniatając się do środka z powodu sprężystego i miękkiego materaca. Nie wiem kiedy to się stało, że oboje leżeli nadzy. W tym momencie nie znali takiego określenia jak skrępowanie lub wstydliwość. Mężczyzna delikatnie obchodził się z kobieta. Złożył ostatni pocałunek na jej ustach, a jego czekoladowe oczy powędrowały ku jej szczęśliwej twarzy. Czy on widział szczęście ? tak, widział.
- nie pozwolę ci odejść. – zaczął analizować ciało kobiety. Ostrożnie i delikatnie dotykał opuszkami placów, ran, siniaków i blizn po czym składał na nich lekkie pocałunki. – będziesz moja na zawsze// - powiedział jej to prosto w oczy. Kobieta dotknęła delikatnie jego malinowych ust po czym skinęła głowa na znak zgody. Mężczyzna ujął delikatnie jej udo i zatonął w jej kobiecość. Kobieta momentalnie ścisnęła mocno jedwabny skrawek pościeli. Jej nogi wiły się po powierzchni jedwabnej pościeli. Mężczyzna spinał mięśnie za każdym pchnięciem. Kobieta jedną rękę położyła na plecach mężczyzny po czym odruchowo wbiła paznokcie w skórę mężczyzny, druga za to cały czas ściskała i wyżywała się na skrawku jedwabnej pościeli. Odchyliła lekko głowę do tyłu i rozkoszowała się przyjemnością jaka sprawiała jej partner. To wszystko było dla nich takie magiczne. Ona mu zaufała i bez żadnych sprzeczeń się mu oddała, a on potraktował ja jak piórko, a za razem jak kobietę. Oboje czuli, że mężczyzna za chwilę dojdzie do głównego centrum kobiecości. Kobieta na tą myśl wiła się jeszcze bardziej po ciałem mężczyzny, wydając ciche jęki.  Po długim czasie przyjemności, osiągnęli to co Meli osiągnąć. Mężczyzna uwolnił kobiecość od jego męskości i ułożył się obok kobiety. Ona była jeszcze w transie. Nadal delektowała się tym co przed chwilą się skończyło. Mężczyzna zaczął zataczać kółka na zewnętrznej stronie uda kobiety. Lekko operował opuszkiem palca jej delikatną część skóry, wprawiając ją tym samym w przyjemny dreszcz.
- Kristen ?
- Hm ? – kobieta odpowiedziała lekko nieprzytomnie. Dotyk mężczyzny wprawiał ją w niezidentyfikowane zachowanie.
- wiesz, że nie pozwolę ci odejść, prawda ? wiedziałaś, że ta moja poprzednia zgoda była kłamstwem?
- wiem i wiedziałam. – mężczyzna wiedział, że nie będzie łatwo. Zdawał sobie sprawę z tego jak choroba skomplikuje i zmieni ich życie. Lecz wiedział też najważniejszą rzecz. Kochał ją. Tylko, że to nie było takie puste „ kocham cię, jesteś całym moim światem, jak nie będziemy razem to się zabije „ jak mówią sobie nastolatcy, którzy tak postrzegają miłość. Nie oni, starci i dość dojrzali ludzie, którzy wiedzą co to naprawdę znaczy. W ich przypadku jest najlepszy przykład. Uczucie do tego samego dzieciaka. Wdzięczność. Wzrastające poziomy stadium miłości. Choroba. Łóżko. Teraźniejszość. Wszystko w przeciągu miesiąca. Jak w bajce. Cóż w końcu to bajka. Ich bajka.

~

Na zegarze wybiła 2 rano. Kochankowie byli pogrodzeni w rozmowie. Leżeli na łóżku, nadzy. Czuli się wspaniale. Otaczająca ich atmosfera rozpalonych świec wprawiała w jeszcze większy zachwyt ? magię ? sami nie wiedzieli. Kobieta opowiedziała wszystko na temat choroby. Mężczyzna cierpiał, ale cieszył się tym co teraz, a martwił tym co będzie.
- Justin ? boję się, że nie wytrzymam tego psychicznie. Wiesz co się przechodzi przez tą chorobę. Wieczne wizyty w szpitalu, leczenie, osłabienie. Boję się, że sobie nie poradzimy. Boję się śmierci.
- ej.. – mężczyzna przejechał opuszkami palców po jej policzku. – damy radę. Miłość przezwycięży wszystko, uwierz mi. Da nam siłę. Pomogę ci. Przetrwamy to.

~

Rak. Najgorszy przypadek choroby. Kris ten ma raka szyjki macicy. Podobno uleczalny, ale o tym się dopiero dowiedzą. Przebieg choroby jest taki sam jak w innych przypadkach raka. Wszystko to samo. Owa choroba jest genetyczna, więc Kristen nie miała jak się przed tym uchronić. Justin kolejny raz poczuł obowiązek zajęcia się dziewczynami. Wiedział, że Kristen nie odważy się odejść. Nie po tym co chciała przeżyć i co przeżyliśmy. A dlaczego chciała odejść tak wcześnie ? ponieważ wiedziała, że gdy zostanie z nim na dłużej to rozkochają się w sobie do granic możliwości. A później jak musiałaby odejść oboje by tego nie przeżyli. Nie wiadomo jak silna jest Kristen i jak długo jej organizm będzie tolerował chorobę. Lekarze na razie mówią, że im szybciej rozpocznie leczenie, tym są większe szanse na uratowanie organizmu. To dlaczego Kristen nie chce się zgodzić ? ponieważ się boi. Zwykły strach jej na to nie pozwala. Ale w końcu się przełamie. Musi. A może ona chce umrzeć ? chociaż, że w jej życiu pojawił się Justin to może ona i tak chce to wszystko zakończyć ? dlaczego ? ponieważ pamięć i ból wewnętrzny męczy ja dzień w dzień.

WITAM SZANOWNYCH CZYTELNIKÓW ! NO I MAMY KOLEJNY ! MOJA PIERWSZ DŁUGA PRZERWA ! PRZEPRASZAM ! NO, ALE WIECIE NIE BYŁO WENY, A NIE BĘDE PISAĆ NA SIŁĘ ! OKEJ DOBRA DO RZECZY.
1. MAMY REKORD ! 15 KOMÓW PO NOTKĄ ! NO I JAK JA MAM WAM DZIĘKOWAĆ ?! GENIALNY PREZENT NA MIKOAŁAJA ! 
2. JAK ROZDZIAŁ ? NO MI SIĘ TAM PODOBA. DZIŚ TAK TROCHĘ MAGICZNE ? TAK MI SIE WYDAJĘ. TRCOHĘ ZAGMATWANY, ALE W KOŃCU JA GO PISAŁAM. HELOO JA ! NIEOGARNIĘTA JA !
3. NASZA PIĘKNĄ SCENE (KAŻDY WIE JAKĄ) DEDYKUJĘ MOJEMU ZBOCZUCHOWI @qBestBeLieBer ! SPESZALLLL FOR JUUU ! 
4. NO WIĘC CHCIAŁAM WAM ZAKOMUNIKOWAC A RACZEJ ROZKAZUJĘ WAM OBCZAIC I ZAKOCHAĆ W TYCH O TO BLGACH :
- http://your-world-is-my-world-jb.blogspot.com/
- http://love-is-not-easy-baby.blogspot.com/
OPOWIADANIE ? WYJEBANE ! BRAK SŁÓW ! AUTORKA ? CO TU DUŻO MÓWIĆ, TAKA SAMA JAK OPOWIADANIE ! BUZIAKI DLA GENIUSZA @SweetLoveJus ♥ 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! 

niedziela, 25 listopada 2012

because..


Narracja trzecioosobowa.

Dwójka ludzi, darząca się tym samym uczuciem nawzajem, kompletnie o tym nie wiedząc, siedziała przy kominku, z kubkami gorącej herbaty, z wielkimi uśmiechami goszczącymi na ich twarzach i rozmyślała o przyszłości.

Kobieta do granic możliwości była zauroczona mężczyzną. Jedyny mężczyzna w jej życiu, który był dla niej delikatny i traktował ją jak kobietę, a nie zabawkę. Gdy patrzył się na nią tą małą fabryką czekolady, dosłownie odpływała do raju. Z nim czuła się jak w raju. Tylko on, ona i ich mała pociecha. Tak bardzo chciała mu w końcu powiedzieć cała prawdę, lecz bała się, że jednej części nie zniesie. Nie chciała go zranić, lecz musi mu to powiedzieć nim będzie za późno.

Mężczyzna jeszcze nigdy nie darzył żadnej kobiety takim uczuciem jakim darzy Kristen. Dla niego była po prostu idealna. Wiedział to. Wiedział, że Bóg go w końcu wysłuchał. W jej towarzystwie czuł się jak w bajce, raju. Wszystko po prostu było idealne.

Nina siedziała sobie uśmiechnięta na dywanie pomiędzy Kristen i Justinem. Kompletnie nie rozumiejąc rozmowy dorosłych. Nareszcie była szczęśliwa. Tylko to się dla niej liczyło. Czuła się tak jak powinna się czuć dziewczynka w jej wieku.

- to co może się w końcu jakoś rozerwiemy ? Tylko siedzimy i grzejemy te nasze tyłki ! Trzeba co zrobić ! co powiecie na Park Wodny ? – zagadnął mężczyzna z nadzieją, że się zgodzą. Chciał w końcu zobaczyć je w pełni szczęśliwe i uśmiechnięte.
- Justin, ale są trzy małe problemy.. Po pierwsze – nie mam pieniędzy, żeby zapłacić za tak kosztowny wypad. Po drugie – nie mamy strojów kąpielowych. Po trzecie – nie umiemy pływać. – mężczyzna się zaśmiała pod nosem, a kobieta siedziała z zdezorientowana miną.
- hahah, Nina co ta mama wygaduje ? – zagadnął do malucha, śmiesznym kreskówkowym głosem. Dziewczynka się zaśmiała, po czym wskoczyła mężczyźnie na kolana.
Kobieta wiedziała do czego zmierza mężczyzna, ale to ja akurat teraz nie obchodziło. Wymiękła, wzruszyła się. Widok jej dziecka siedzącego na kolanach mężczyzny, który wzbudza u niej nie zidentyfikowane emocje i uczucia. Po prostu ją wzruszył. Kobieta siedziała naprzeciwko dwóch aniołów zesłanych jej z nieba i po prostu płakała. Z pod łez, wystawał piękny i szczery uśmiech.
- dlaczego płaczesz ?
- tak pięknie razem wyglądacie. Po prostu nie wierzę, że nareszcie jestem szczęśliwa. – uśmiech kobiety rozszerzył się do granic możliwości, także jak i mężczyzny.
- to uwierz. – mężczyzna otarł kciukiem, łzy spływające po bladoróżowych policzkach, po czym cała trójka zrobiła „niedźwiadka”
~

- Nie ! Justin, nie wejdę tam ! Ta woda mnie zje ! – mężczyzna męczył się z kobietą już dobre 20 minuty, żeby w końcu wskoczyła do wody.
- Kristen, twoje własne dziecko wskoczyło ! kompromitujesz się kobieto ! Liczę do trzech i jesteś w wodzie, albo Pan Bieber nadchodzi. – mężczyzna z wielkim uśmiechem na twarzy przekonywał kobietę. Wyglądała tak komicznie, a na dodatek pięknie. Bladoróżowe bikini, którym mężczyzna ja obdarował, idealnie kontrastowało z jej ciemną karnacją i policzkami i odsłaniało odpowiednią ilość ciała.
- no dobra skaczę, ale masz mnie złapać ! Obiecujesz ?!
- Obiecuje ! I’ll catch you if you fall ! – kobieta po dwuminutowym zawahaniu się, skoczyła. Wylądowała w zimnej wodzie, a po chwili poczuła ciepłe ramiona obejmujące jej sylwetkę. Ramiona wynurzyły ją z wody, po czym właściciel dał jej słodkiego buziaka w policzek.
- no widzisz ! czy to było takie trudne ? popatrz Nina w końcu udało się naszemu tchórzowi. – mężczyzna zaśmiał się i puścił kobietę
- hahah, bardzo śmieszne ! – kobieta zrobiła minę oburzonego dziecka i podpłynęła do Niny. Kobieta czuła się niesamowicie. Totalnie się otworzyła przed mężczyzną i czułą się swobodnie w jego towarzystwie, co ułatwiało im kontakty.
- UWAGA REKIN ATAKUJE ! – mężczyzna rzucił się w pogoni za uciekającymi dziewczynami. Na cała halę basenową roznosił się ich śmiech.
~

 Kobieta zajęła się ułożeniem do spania swojej pociechy, po czym udała się do łazienki, w celu wykonania prysznica. Zrzuciła z siebie części garderoby, które podarował jej mężczyzna i weszła do kabiny prysznicowej. Ciepły strumień wody spływał po sylwetce kobiety, tym samym rozluźniając ją i robią jej dobrze. Wsmarowała s siebie cynamonowy płyn do kąpieli, umyła swoje długie czarne włosy cytrynowym szamponem, po czym wyłączyła wodę i opuściła kabinę. Obwinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki, kierując się do sypialni mężczyzny. Nie wstydziła się go.
- Justin ? – uchyliła lekko drzwi, po czym weszła do środka. W pokoju nikogo nie była. Usłyszał zamek przekręcający się w drzwiach od łazienki i ujrzała mężczyznę owiniętego w ręcznik. Niezręczna sytuacja. Trzeba przyznać. Lecz na żadnej twarzy nie ujawnił się różowy odcień zawstydzenia. Stali tak dobre 5 minut, wpatrują się w siebie nawzajem. Nie mogli oderwać od siebie wzorku. Podziwiali każdy centymetr swojego ciała.
Kobieta podeszła do mężczyzny mocno go przytuliła. Nie wiedziała dlaczego to zrobiła. Po prostu emocje nić kierowały. Poczuła silne ramiona obejmujące ją. Stali tak wtuleni w siebie kolejne 5 minut. Mężczyzna odsunął sylwetkę kobiety i jedna dłoń położył na jej biodro, przyciągając ją tym samym, żeby zmniejszyć przestrzeń pomiędzy nimi , a drugą gładził jej policzek.
- jesteś taka piękna. – powiedział lekko zachrypniętym głosem. Na jej twarzy momentalnie zagościł uśmiech. Kobieta położyła dłonie na umięśnionej klatce mężczyzny, wspięła się na place i lekko musnęła jego malinowe usta. Szepnęła ciche dziękuję, po czym wyszła.

Oboje właśnie analizowali to co się przed chwilą stało. 

Drugie stadium, rozpoczęte.

Mężczyzna narzucił coś na siebie, po czym zszedł do salonu.

Kobieta schodząc po schodach, ubrana i gotowa do spania usłyszała melodię graną na pianinie. Stanęła w drzwiach salonu i oparła się o framugę podziwiając mężczyznę i rozkoszując się graną przez niego melodię. Podeszła do niego i objęła od tyłu.
- piękne. – mężczyzna się odwrócił i podziękował jej uśmiechem. Kobieta usiadła na kanapie po turecku i wpatrywała się w mężczyznę.

Mężczyznę męczyła pewna rzecz, o którą chciał zapytać już dziś rano.
- Kristen ?
- hm ?
- Dlaczego nie chciałaś skorzystać z mojej propozycji gdy cię spytałem w szpitalu o wspólne mieszkanie ?  – kobieta kompletnie nie spodziewała się tego pytania. Momentalnie jej oczy zaszkliły się.
- ponieważ..

SIEMA ! I MAMY ÓSEMKĘ ! I JAK WAM SIĘ PODOBA ? DZISIAJ TAK TROCHĘ WESELEJ I TROCHĘ BLISKOŚCI WAM ZAFUNDOWAŁAM ! POD OSTATNIM POSTEM BYŁO 10 KOMENTARZY ! DZIĘKOWAĆ, DZIĘKOWAĆ ♥ NAWET NIE WIECIE JAKI MIAŁAM ZACIESZ NA RYJU ! ZA BARDZO WAS OSTATNIO ROZPIESZCZAM ! JUTRO PONIEDZIAŁEK, WIĘC NIE WIEM JAK Z ROZDZIAŁEM, ALE MAM JUTRO CAŁE WOLNE POPOŁUDNIE WIĘC MOŻE WAM COŚ ZAFUNDUJĘ ! BUZIAKI ! @badjustinismine ♥

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !   

piątek, 23 listopada 2012

we trust each other, we love each other.


~
Kristen.

Nienawidziłam się za to, że muszę zmuszać moje własne dziecko do mieszkania ( jeżeli w ogóle można nazwać to mieszkaniem) na brudnych ulicach Bostonu. Tak bardzo chciałabym jej zapewnić wszystko co powinna matka zapewnić własnemu dziecku. Wiedziałam, że Justin bez dyskusyjnie by to zrobił. Kristen STOP ! wyrzuć go z głowy, JUŻ ! Jak mam go do jasnej cholery wyrzucić z głowy, jak on mi życie uratował ?! No jak ?!
To jest po prostu piękne, że po tak krótkim czasie sobie zaufaliśmy i zakochaliśmy się. Niektórzy ludzie, a raczej większość stara się o takie coś latami. A my ? Zaledwie w ciągu miesiąca. Uwierzcie mi, że można się tak krótkim czasie zakochać. Po tym co zrobił Justin, tym bardziej. Tak bardzo chciałam zobaczyć ten piękny uśmiech, te iskierki szczęścia spowodowane towarzystwem Niny. Pragnęłam teraz siedzieć z nim przy kominku, a nie tu na brudnej i zimnej ulicy. Dlaczego zawsze było przeciw mnie ? co ja takiego zrobiłam ?
Kolejna fala zmartwień przypłynęła z Nienacka, gdy sobie przypomniałam, że zbliża się zima. To będzie cud jak ja przetrwamy. Ledwo co w ogóle jemy.. Zaczynam się już czuć słaba psychicznie i fizycznie. To wszystko powoli mnie zaczyna przerastać. Tyle lat cierpienia. 10 lat przetrwałam na ulicy ! 10 LAT ! Byłam zabawką nocnych imprezowiczów ! do dziś nie mogę zapomnieć o dniu, który tak drastycznie zmienił moje życie.

– mamo ! proszę cię ! nie rób tego ! nie jesteś sobą ! nie ma sensu się zabijać ! proszę ! poradzimy sobie ! pomogę ci ! mamo proszę ! zostałaś mi tylko ty ! – stałam cała zapłakana naprzeciwko matki, która bez żadnych wątpliwości chciała sobie odebrać życie. Stała na środku kuchni z nożem przyłożonym do lewego nadgarstka ”
Mama odkąd została brutalnie uprowadzona miała problemy psychiczne. Kilka lat leżała w szpitalu psychiatrycznym. Lecz nie za bardzo to pomogło. Może zacznijmy od początku. Gdy miałam 4 lata, matka została uprowadzona i sprzedana. 3 lata była zmuszana do prostytucji i ćpania. Udało jej się jakoś uwolnić z tego bagna. Po trzech latach wróciła. To nie była ta sama osoba. To był wrak kobiety. Była wykończona psychicznie jak i fizycznie. 3 lata żyłam z ojcem w smutki i cierpieniu. Myślałam, że tata się ucieszy na powrót mamy. Myliłam się. Znienawidził ją, bo uznała, że zostawiła nas dla innego. Nie było tak, ale on nie umiał tego zrozumieć. Po kolejnych latach męczarni w domu, nie wytrzymał i wyjechał, zostawiając mnie z mamą. Z osobą chora psychicznie. Pomyślcie sobie jakie było moje dzieciństwo. Powiem wam, to był jeden wielki koszmar.
Miałam 10 lat kiedy ojciec odszedł od nas. Matka już do reszty zwariowała. W końcu trafiła do szpitalu psychiatrycznego. Pomyślcie sobie jaki ja miałam mętlik w głowie i zryta psychikę ! byłam DZIESIĘCIOLATKĄ ! Matka była w psychiatryku, a ja ? no właśnie, pewnie każdy se pomyśli, że pojechałam do babci czy coś. Tiaaaa, o tym to ja se mogłam jedynie poważyć. Więc co się ze mną działo ? Ojciec wrócił. Dacie wiarę ? Chyba się tym wszystkim przejął, a zwłaszcza mną. W końcu zawsze byłam jego małą dziewczynką.( Często się zastanawiałam czemu wtedy jak pierwszy raz wyjechał, to nie wziął mnie ze sobą). Część mnie była szczęśliwa, a druga część. Sama nie wiem. Okres w, którym zajmował się mną ojciec, po części przypominał życie dziesięciolatki. Lecz tylko po części. Później było coraz gorzej i gorzej, aż w końcu matka przez chorobę psychiczną zabiła ojca po czym popełniła samobójstwo. „

Przypomniałam sobie wszystko.. Łzy leciały strumieniami po moich policzkach, po czym skapywały na glówkę śpiącej Niny na moich kolanach. Zrobię wszystko by Nina to przetrwała i miała NORMALNĄ przyszłość.
~
Justin

Alkohol. Tak tego mi właśnie trzeba. Wyciągnąłem telefon w cel skontaktowania się z Demi.
- no hej Lovato ! robisz coś teraz ?
- witam szanownego Pana Bieber. W sumie to nic. Chris poszedł z małą do babci, więc jestem wolna. Tam gdzie zwykle ?
- yep. Za 20 minut. – nie czekając na odpowiedź, rozłączyłem się. Narzuciłem an siebie kurtkę skórzaną i włożyłem czarne trampki. Wziąłem portfel, telefon, zakluczyłem dom i ruszyłem w stronę baru.
Siedzieliśmy z Demi i pochłanialiśmy alkohol w sporych ilościach. Jako specjaliści, nie urwał nam się jeszcze fil i kontaktowaliśmy ze światem. Zamówiliśmy kolejną rundkę cieczy, która już po chwili ogrzewała nasz organizm od środka.
- no dobra Bieber, koniec tego dobrego. Ja muszę lecieć, rodzina wzywa. – zebrała się, dała mi buziaka w policzek i zniknęła za drzwiami wyjściowymi. Zamówiłem jeszcze ostatniego drinka po czym także zebrałem się do wyjścia. Opuściłem lokal i skierowałem się w stronę domu. 

Zacząłem myśleć o przyszłości, której kompletnie nie widzę. Jak Demi powiedziała, że „rodzina wzywa” coś mnie ukuło w sercu. Może zazdrość ? Definitywnie tak. Tak bardzo pragnąłem być mężem i ojcem. Tak bardzo..
Dochodząc do Konica ciemnej uliczki, doznałem szoku. DOSŁOWNIE.
- Kristen ? Nina ? – ledwo co z siebie wykrztusiłem. Dziewczyna podniosła głowę.
- yyy.. Ju..stin ? – była zdezorientowana, nie wiedziała co zrobić.
- wytłumaczysz mi to jakoś ? – wstała z śpiącą Niną na rękach i stanęła ze mną twarzą w twarz.
- no..no bo.. jakby to ująć.. – jąkała się, nie wiedziała co powiedzieć.
- Kristen proszę cię nie wymyślaj żadnych wymówek, nie jesteśmy już dziećmi.
- okłamałam cię.. – spuściła głowę.
- jak to ? ej Kristen popatrz na mnie – złapałem ją za podbródek i lekko podniosłem, aby nawiązać z nią kontakt wzrokowy.
- nie mam żadnej kuzynki. Nie chciałam ci mówić, żebyś się nie zamartwiał i ona s zapomniał. – po jej policzkach pociekły łzy.
- Kristen.. – ująłem jej twarz w dłonie i zacząłem lekko ścierać łzy.
- Justin jestem taka słaba… nie wytrzymuje już.. chcę dla Niny jak najlepiej, ale nie mogę..
- ej pomogę ci. Nie zostawię cię ! nie zostawię kobiet, które wzbudzają u mnie uczucie, którego nie umiem nazwać. Rozumiesz ? Macie mnie ! A teraz marsz ze mną do domu !
- Justin, ja.. ja nie mogę..
- owszem możesz. Zapewnisz w końcu Ninie wszystko co chciałaś. Proszę. – popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Kąciki jej ust ułożyły się w lekkim uśmiechu. Nie czekałem na jej odpowiedź. Uśmiech był jej odpowiedzią. Wziąłem Ninę na ręce i ruszyliśmy w kierunku domu.


MAMY KOLEJNY ! WENA MI DOPISUJĘ ! WIĘC KORZYSTAM I PISZĘ JAK NAJWIĘCEJ ! I CO JAK WAM SIĘ PODOBA ? BO MI BARDZO ! CIESZE SIĘ, BO MAM JUŻ KILKA "wiernych fanek" HAHAHA ; > OCZYWIŚCIE TO DOPIERO POCZĄTEK I SIĘ ROZKRĘCAM ! NO, ALE WIECIE TE KOMENTARZE NAPRAWDĘ MOTYWUJĄ CZŁOWIEKA ! I JESZCZE UŚMIECH NA MYM RYJU ! NO WIĘC JA UCIEKAM, A WAM ZOSTAWIAM KOMENTOWANIE ! 


P.S. zajebiste blogi ! tak samo jak i autorki ! 

http://justinbieber-glass.blogspot.com/
http://livewithlove-vanstin.blogspot.com/
http://your-lips-are-undeniable.blogspot.com/
http://how2love.blog.onet.pl/

BUZIAKI ! ♥ @badjustinismine 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !  

czwartek, 22 listopada 2012

Is it love ?


Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech, a po lekko zarumienionych policzkach pociekły łzy. Uniosła głowę i wtedy ujrzałem oczy, które wyglądały jak małe kawałeczki ciemnej czekolady. Była tak oszałamiająco, naturalnie piękna, poprawka obie były tak oszałamiająco naturalnie piękne. Te same czarne jak smoła włosy, ta sama ciemna karnacja i dwie pary małych, różowiutkich ust w kształcie serduszek. Pomyśleć, że takie biedne i kruche osóbki przeżyły na ulicy, bóg wie ile lat.. Tak bardzo chciałbym im pomóc, ale przecież to taki lekki absurd co ja mam jej powiedzieć ? No właśnie. Stałem tak na środku sali szpitalnej, zamyślony, wpatrujący się w te dwie małe istotki. Nagle usłyszałem dźwięk, tak długo wyczekiwany dźwięk..
- nawet nie wiem jak ci mam dziękować. To co zrobiłeś… Po prostu brak mi słów. Uratowałeś życie mi i Ninie..
- nie masz za co dziękować, to był nawet niezła przygoda co nie Nina ? – zagadnąłem z wielkim uśmiechem do brzdąca tulącego się mocno do rodzicielki.
- tiak ! Byliśmy jak ODLOTOWE AGENTKI ! – usłyszałem muzykę dla moich uszu mianowicie, jej śmiech. tak przerażliwie piękny i zarażający.Do sali wszedł lekarz, informując nas, że muszą zabrać pacjentkę jeszcze na kilka badani. Nina oderwała się od rodzicielki i po chwili znalazła się w moich ramionach. Wyszedłem na korytarz z brzdącem na rękach i opadłem zmęczony na plastikowe krzesło.
- widzisz, mówiłem, że wszystko będzie dobrze ! teraz wrócisz do mamusi i będziecie żyć szczęśliwie i spokojnie. – uśmiechnąłem się do niej, spodziewałem się weselszej reakcji ze strony Niny, a zobaczyłem tylko smutek przepełniający jej małe czekoladki.
- ej Misiaku, co jest ? nie cieszysz się, że mamusia wróciła ? – boże Bieber, co za pytanie.
- nie chodzi o to… ale znowu musimy wracać na ulicę.. – Bieber idioto, jak zwykle zapomniałeś.
- ej Nina popatrz się na mnie – wziąłem jej różowiutką twarzyczkę w ręce i spojrzałem w te małe czekoladki przepełnione smutkiem – pomogę wam, słyszysz, nie zostawię was. Tylko wiesz nie wiemy jak z mamusią, czy ona w ogóle się zgodzi czy coś. Ale damy radę. Rozumiesz ? – nagle w tych małych czekoladkach pojawiły się iskierki nadziei. Mocno przytuliłem Ninę i pocałowałem w czubek głowy.

~
Mijały sekundy, minuty, godziny, dni. 
Podczas pobytu w szpitalu, szukałem jakiś organizacji, które zajmują się takimi sytuacjami w jakiej jest Nina i Kristen. Tak, Kristen imię rodzicielki Niny. Proponowałem im pobyt u mnie, bo mam sporo miejsca, lecz Kristen odmówiła, więc zacząłem szukać jej schronienia.
Znalazłem kolejną organizację, lecz znowu na marne. Wszystko już przepełnione i nie ma miejsce. Żenada. Poczułem wibracje w kieszeni. Kliknąłem zielony przycisk i odebrałem.
- tak słucham ?
- Panie Bieber, panna Kristen prosi aby pan przyjechał do szpitala. Dziś ją wypisujemy.
- dobrze, już jadę. Dziękuję za informację.
Dosłownie po piętnastu minutach siedziałem w Sali szpitalnej Kristen i wysłuchiwałem jej nowin.
- no więc nie musisz się już nami przejmować ! wszystko załatwiłam i wprowadzamy się do mojej kuzynki !
- naprawdę ? no to świetnie ! to co odwieść was ?
- nie, nie trzeba poradzimy sobie już wiele dla nas zrobiłeś. Dziękuję ci jeszcze raz z całego serca za wszystko ! – uśmiechnęła się do mnie, ukazując w tym jej małe dołeczki.
- a ja jeszcze raz mówię, że nie ma za co ! powodzenia ! papa brzdącu ! – mocno przytuliłem Ninę i dałem jej buziaka.

~
Kristen

Nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Nie znam go, choć mam do niego stu procentowe zaufanie, w końcu uratował mnie i Ninę. Dlatego nie chciałam mu mówić prawdy. Znam ludzi i umiem z niego wyczytać, że wiele przeszedł i nie chciał by kolejnych zmartwień. Okłamałam go, wiem, ale to dla jego dobra, żeby po prostu o nas zapomniał. Jezu.. Co ja gadam ?! Boże Kristen idiotko ! Jesteś na tyle ślepa, że nie widziała jaki on był szczęśliwy spędzając z nami czas ?! jak Nina o nim ciepło mówiła ?! gdy siedział z tobą przez 2 tygodnie w szpitalu ?! Nie widziałaś, że facet po prostu czuł się odpowiedzialny, a na dodatek szczęśliwy ?! Darłam się na samą siebie. Ale zaraz Kristen nie zapomniałaś o czymś ? No właśnie. Nie mogę dopuścić żeby pomiędzy nami coś zaszło.. Nie mogę..
Gdy leżałam w szpitalu spędzałam z Justinem dużo czasu, jego przyjaciółka Demi zabierała Ninę, a my pogrążaliśmy się w długą rozmowę o tym jakie to życie jest okrutne itp. Lecz gdy tak się nad sobą użalaliśmy nawzajem, czułam to ciepło gdy byliśmy blisko siebie. Otworzyliśmy się przed sobą nawzajem. Zaufaliśmy sobie. Justin wiele przeszedł, dlatego nie chcę się z nim wiązać, ponieważ chcę go uchronić od kolejnej dawki bólu i cierpienia.
Minął tydzień od naszego ostatniego spotkania. Czyli można powiedzieć, że znałam się z nim prawie miesiąc. Tak mogę to w końcu powiedzieć : NAJLEPSZY MIESIĄC W MOIM ŻYCIU. Tak bardzo bolał mnie fakt, że nie będę mogła spędzić z nim przyszłości. Z mężczyzną o jasno brązowych włosach, z oczami przepełnionymi fabryką czekolady, z pięknym uśmiechem, który wywoływał uśmiech u mnie, także jak i u Niny. Oboje nie jesteśmy już dziećmi. Mamy po 24 lata. Wiemy co to życie, miłość, strata. Wiem jeszcze jedno, uczucie, którym darzymy się nawzajem to pierwszy stadium do wielkiego uczucia ,zwanym MIŁOŚĆ.

~
Justin

Siedziałem, myślałem, wspominałem.. Ahh cóż za nowość. Chyba wyczuliście tą ironie ? No mam nadzieję. Tak wiele mnie z nią łączy. Podobna historia, podobne podejście do życia, miłość do pewnej małej istotki. Znałem ją maks z miesiąc, ale to było dla mnie wystarczająco, żeby przyznać, że powoli zaczyna się drugie stadium do wielkiego uczucia. Czuję to. Czuję też, że tak samo Kristen to postrzega. Po prostu to czułem. Wystarczające uzasadnienie, czyż nie ? Chciałem się budzić przy nich, zasypiać przy nich, robić wszystko z nimi. Myśli, która teraz mi przeleciała przez głowę ? Rodzina.

wtorek, 20 listopada 2012

It's her..


Nina się trzęsła i płakała, byłą przerażona, bała się. A ja ? Próbowałem wszystko ułożyć do kupy i w końcu dowiedzieć się o co chodzi z Niną, jej matką i tym mężczyzną ( mężczyzną to ja bym go nie nazwał, raczej goryl lub dinozaur ). Wiem jedno, znałem skądś tego goryla. Ta twarz. Znam ją jak własną kieszeń. Dam se rękę uciąć. No dobra, ale pomyślmy logicznie, to musiałby być WIELKI ZBIEG OKOLICZNOŚCI ! Po kilku minutach rozmyślań i bezczynnego siedzenia, moja uwagę przykuł komisarz, który prowadził tego „naszego podejrzanego goryla”. Wziąłem Ninę na ręce i podszedłem do niego.
- przepraszam, mam pytanie. Kto to był ?
- o kogo panu chodzi ?
- no ten dinoz… mężczyzna rozmiarów XXL, który przed sekundą został wprowadzony do tego pomieszczenia – skinąłem głową w stronę drzwi.
- Jeremy Bieber, notowany za wielokrotne uprowadzanie kobiet i gwałty. Tym razem miał pecha i nie ujdzie mu to na sucho.
- przepraszam, kto ?! – zwaliło mnie z nóg, dosłownie. Przecież, przecież.. KURWA PRZECIEZ TAK SIĘ NAZYWA MÓJ OJCIEC ! CZY TU JEST GDZIEŚ UKRYTA KAMERA ?! JA PIERDOLE..
- Jeremy Bieber. Przepraszam Pana, ale praca czeka. – odszedł, a ja stałem jak wryty..dokładnie tak samo, jak odbierałem moje siódme Grammy, tylko wtedy to było ze szczęścia, a teraz ? DOBRA ZIEMIA DO BIEBERA ! NIE NO PRZECIEZ JEST MNÓSTWO BIEBERÓW W AMERYCE ! TO NA PEWNO NIE ON ! KURWA BIEBER OGARNIJ SIĘ ! Wiedziałem ! Wiedziałem, że skądś go znam ! Ale, kurwa żeby od razu ojciec ?! Wow ! Wróć ! Nina powiedziała, że to on. Czyli on mógł zrobić takie świństwo, niewinnej matce ?! Ma skurwiel przesrane !
- ej Nina popatrz na mnie ! To ważne ! Powiedz mi wszystko co pamiętasz z dnia kiedy porwali mamusię ! – kurwa czego ja wymagam o trzylatki ?
- bojem siem..
- hej Misiaku, znajdę mamusię ! Obiecuję ! Ale ty musisz mi pomóc ! Będziemy jak ODLOTOWE AGENTKI !  Pamiętasz jak one ratowały świat ? To my uratujemy życie mamusi ! Zgoda ?
- Zigodia! No więc było tak, że siedziałyśmy z mamusią tam gdzie zawsze i nagle ten pan podszedł i mamusia zaczęła krzyczeć i powiedziała mi, że mam uciekać. Nie chciałam uciekać, ale wiedziałam, że muszę. No to uciekłam i wtedy spotkałam ciebie. – nie no nawet nieźle jak na trzylatkę !
- Zuch dziewczynka ! Więc teraz ruszamy na misję ! – zadzwoniłem szybko do Demi żeby przyjechała po Ninę i z nią gdzieś poszła. Miałem plan. Był amatorski, ale przynajmniej był !

Po 20 minutach Demi jak na zawołanie przyjechała na komisariat po Ninę.
- Bieber możesz do jasnej cholery mi powiedzieć w co ty się wpakowałeś ?!
- Demi nie ma na to czasu ! Proszę zajmij się Niną ! proszę !
- A idź, że ! Wracaj jak najszybciej !
- Dziękuje Ci ! – no więc mój plan działania, to na początku rozmowa z szanownym gorylem i wyciągnięcie z niego jak najwięcej informacji, a później biorę się za ratowanie życia.

Godzinę później.

Sytuacja wyglądała trochę inaczej niż się spodziewałem. Setny raz próbowałem wyciągnąć coś od goryla, ale ten skurwiel nie chciał nic powiedzieć !
-  Setny raz się kurwa pytam, gdzie ona jest ?!?!
- A ja setny raz odpowiadam, że NIE WIEM KTÓRA ! Dużo ich było.. Ahh.. te niezapomniane wspomnienia.
- Wstydź się gnoju jeden ! Gdyby nie fakt, że prawdopodobnie jesteś moim ojcem to już dawno byś się zalewał krwią ! Ostatni raz do kurwy nędzy się pytam gdzie ona jest ?!
- hahah, twardziel się znalazł. Nie podskakuj bachorku, gdyby nie te pierdolone kajdanki to, twoja głowa dawno była by już w ścianie.
- pierdol się ! Nie wierzę, że coś takiego jak ty mnie spłodziło. Powiem ci jedno „ kochany tatusiu” ZGNIJ W PIEKLE ! – szczerze ? wymiękłem.. chciałem się tam rozpłakać.. uznałem, że trzeba trochę zrzucić z tonu i zrobić to po dobroci.
- dobra zacznijmy od początku.. – wziąłem głęboki wdech i opanowałem emocję. – pamiętasz czasy jak byłeś z Mamą ? jak byliśmy szczęśliwi ? czasy mojej kariery ? na pewno pamiętasz. Pamiętam jaką miłością darzyłeś mamę i mnie, a teraz ? traktujesz kobiety jak śmieci, zabawki.. Co się stało ? Śmierć mamy, prawda ? Załamałeś się, czyż nie ? próbujesz o wszystkim zapomnieć w taki sposób ? oj uwierz gdyby mama to widziała, a na pewno widzi, nie uwierzyłaby. Zgrywasz twardziela ? Znając życie, w środku już nim nie jesteś. Jak się teraz czujesz ? Hm ? No jak ? Powiedz to ! Pomyśl sobie, że połowa kobiet, którymi się bawiłeś, które zabiłeś, miały rodzinę. Były matkami, żonami. Tak jak kiedyś Pattie. Postaw się na ich miejscu ! Jakbyś się czuj gdyby ktoś tak potraktował Pattie ? Hm ? No właśnie. A teraz masz 5 sekund na powiedzenie mi gdzie jest dziewczyna, której szukam i nie wmawiaj mi, że nie wiesz, która bo wiem, że wiesz. Proszę czekam !
- jest w starym domu przy wyjeździe do Nowego Jorku.. – złamałem go. Udało się. Bez słowa wybiegłem z komisariatu, wparowałem do auta i odjechałem z piskiem opon.

Osiągałem już maksymalna prędkość. Dosłownie po 15 minutach jazdy podjechałem pod stary dom. Wysiadłem jak torpeda i jak najszybciej poszedłem do środka. Cwaniak zamknął drzwi, żeby biedna umierała w męczarniach. Nie dla mnie takie numery. Wybiłem pierwsze lepsze okno i wskoczyłem do środka. Poczułem lekki ból w dłoniach. Kilka odłamków szkła wbiły mi się robiąc małe rany, ale jakoś tym się nie przejąłem. W domu było zimno i ponuro. Zapaliłem pierwsze lepsze światło i zacząłem szukać dziewczyny. Zaglądałem do każdego możliwego pokoju, zakamarku czy bóg wie jeszcze czego. Cały dół przeszukałem piwnicę też, więc zabrałem się za górę. Na górze znajdowały się jakieś cztery pokoje. Pierwszy – nic. Drugi – nic. Trzeci – nic. Wszedłem do ostatniego i zobaczyłem porozrzucane ubrania, poprzewracane meble i chudą sylwetkę oświetloną przez słońce, na łóżku. Podbiegłem i klęknąłem przy łóżku. Dziewczyna ledwo co oddychała. Musiał ją nieźle wymęczyć. Odgarnąłem jej kosmyki włosów z twarzy i ujrzałem identyczną twarz jaką ma Nina. Te same oczy, usta, włosy, cera. To była ona. Leżała nieprzytomna, ledwo co żyjąca, odziana jedynie w bieliznę, z milionami ran, z siniakami, wykończona, matka dziecka, które skradło me serce. Zrzuciłem z siebie kurtkę i ostrożnie założyłem ją na dziewczynę. Jak najdelikatniej wziąłem ją na ręce i skierowałem się w stronę auta. Słyszałem jak jej oddech z minuty na minutę zwalniał. Nie może umrzeć. Obiecałem Ninie, że ją ocalę. Ja dotrzymuję obietnic. 
Położyłem ją na tylnich siedzeniach i siadłem na miejscu kierowcy. Cel ? Szpital.

Czy to dziwne, że mi zależało ? jestem mężczyzną, który nie może patrzeć jak jakaś osoba płóci przeciwnej cierpi. I tak nie mam nic ciekawego do roboty w życiu, więc nic nie miałem do stracenia. Uratowałem niewinną matkę i jej córeczkę. Mogę być z siebie dumny. 

Siedząc na szpitalny krześle, zastanawiałem się nad tym wszystkim co spotkało mnie w ciągu zaledwie tygodnia. Lekarze uratowali dziewczynę. Nina dobrze się bawi z Demi, a mi pozostaje tylko jedna rzecz.
- Panie Bieber, pacjentka chce się dowiedzieć, kto ja uratował. Zapraszam. – wstałem i pewny siebie wszedłem do jej sali. Na łóżku szpitalnym, leżała ona. To ją mi zesłał Bóg, jako kolejne szczęście. Czuję to. Wiem to.

Do sali , znienacka wparowała uśmiechnięta Nina i rzuciła się na łóżko mamy.
- Dotrzymałeś obietnicy !  Udało Ci się ! 


JEST ! NARESZCIE ! I jak się podoba ? Bo mi bardzo ! Trochę dziś wulgaryzmów, no ale jakoś musiałam te emocje wyrazić ! I nareszcie pojawiła się nasza długo wyczekiwana matka Niny ! Ja jestem podekscytowana, nie wiem jak wy, ale się dowiem czytając komentarze na, które bardzo liczę ! Buziaki @badjustinismine ♥ DEDYKACJA dla @Sandrettka ♥ 

piątek, 2 listopada 2012

Are You smiling ?



Znałem tą dziewczynkę zaledwie 2 godziny, a zakochałem się w niej po uczy ! dzieci to jednak mają swój urok !  zawsze chciałem sobie ułożyć życie z żoną u boku i dziećmi.  Lecz los jak zwykle przeciwko mnie. Pff. Cóż za nowość. Powracając do tematu. Czekaj, wróć. Jakiego tematu ? czy ja gadam sam do siebie ? okej. Moment co to ja miałem zrobić ? a no tak telefon. Nie wspomniałem wam wcześniej, ale jakiś tam przyjaciół mam, a raczej przyjaciółkę. Wyciągnąłem telefon i wyszukałem numery dziewczyny. Po trzech sygnałach usłyszałem ten mocny i lekko zachrypnięty głos.
- Justin ! czemu zawdzięczam sobie ten telefon ? – oczami wyobraźni widziałem jej piękny uśmiech ukazujący rząd nieskazitelnie białych zębów.
- Demi ! dzwonię prosząc o pomoc. Proszę przyjedź do mnie, wyjaśnię ci wszystko na miejscu.
- pewnie już jadę. Masz szczęście, że właśnie leniuchowałam. Dobra nie ważne. Jestem za 20 minut. 
Tak dobrze myślicie, chodzi o Demi Lovato. Była jedną osoba w moim życiu, która o mnie nie zapomniała po zakończeniu kariery. Przeprowadziliśmy się razem do Bostonu w celu rozpoczęcia nowego życia. Jej się to udało mi nie za bardzo. Znalazła chłopaka, który po chwili był jej mężem, a po krótszej chwili zostali rodzicami. Mają trzyletnią córeczkę. Jestem jej ojcem chrzestnym więc dlatego tak świetnie sobie radzę z Niną. Jej mąż Chris jest spoko gościem . ogólnie mam bardzo dobre kontakty z tą rodzinką. Zadzwoniłem po Demi z powodu Niny. Ona mi doradzi do mam zrobić. Szczerze kompletnie nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. 
Czekają w przedpokoju na przyjaciółkę, widziałem uradowaną Ninę, siedzącą i śmiejąca się przed telewizorem. Szczerze zastanawiałem się czemu jest taka szczęśliwa. Hello ! zagubiła mamę ! każde inne dziecko w tym wieku, było by roztrzęsione, przerażone, płakałoby ! a ona ? nie okazuję żadnych z tych czynności. Była wyjątkowym dzieckiem, czułem to. Kolejne  rozmyślania w mojej głowie zajęła jej mama. Bałem  się, że dziewczynka zostanie osierocona. Nie mogę do tego dopuścić ! znajdę jej matkę ! no musze ! usłyszałem dzwonek informujący o przybyciu Demi. Z wielkim uśmiechem otworzyłem drzwi i ujrzałem pogodną twarz Demi. Jak zwykle wyglądała świetnie. Byłą dwa lata starsza ode mnie, cyzli 26 lat na karku już ma ! lecz po wyglądzie nie da jej się tylu dać ! no po prostu nie da ! szczęście i miłość które ją otaczają dobrze jej robią.
- Kobieto jakim cudem ty jesteś ode mnie dwa lata strasz ?! – zagadnąłem, mocno ją przytulając.
- Bieber nie podlizuj się ! – zawsze mówiła do mnie po nazwisku, lubiłem to. Jeszcze bardziej lubiłem jej zmienny i oryginalny charakterek.
- dobra do rzeczy ! no więc jakby to ująć potrzebuje twojej rady i pomocy.
- zamieniam się w słuch.
To może przejdziemy do salonu. – puściłem dziewczynę pierwszą w drzwiach i powędrowałem za nią.
- yy. Bieber, mógłbyś to wyjaśnić ? – zmieszana, wskazywała na Ninę, która tez była lekko zdezorientowana sytuacja
- no więc..- nie było dane mi dokończyć.
- plosie pana, kto to ? czy ta pani mi co zlobi ? – spanikowana Nina podbiegła do mnie mocno się przytulając mojej nogi.
- Bieber do reszty ci odbiło, za pedofila robisz ? samotność cię już dobija ? czy co ? bo się pogubiłam ! czemu małą dziewczynka jest ubrana w twoją koszulkę, przytula się do ciebie i mówi  „plosie pana” - powiedziała wszystko na jednym tchu.
- dasz mi powiedzieć ? poczekaj zaniosę mała na górę, bo jest bystra i zrozumie wszystko. – zaniosłem małą do sypialni i wróciłem na dół do oszołomionej Demi. Wyjaśniłem jej wszystko od A do Z.

- No Bieber nieźle. Co masz zamiar zrobić  ?
- no właśnie nie wiem. Dzwonić na policje ? szukać sam jej matki ? czy rozwiesić ulotki ?
- szczerze to nie spodziewałam się tego z twoje strony i nie wiem jak ci pomóc. No, ale chyba najlepiej by było z tym na policje pójść.
- i wiesz co ci powiem ? tak tez zrobię, tylko jutro. A tak na marginesie, która jest godzina ?
- północ dochodzi chłopcze. Doceń to, że raczyłam przyjść, bo przerwałeś mi oglądanie teletubisiów z córeczka ! wstydź się Bieber !
- i za to cię kocham wariatko ! a tak w ogóle to co tam u was ?
- Oo serio Bieber ? mam ci się teraz tu zwierzać jak mi się śpieszy na teletubisie ? miej serce człowieku !
- dobrze przepraszam panno Lovato, że gej z czerwoną torebeczką jest lepszy ode mnie ! – zaśmialiśmy się oboje.
- Bieber pojebany jesteś wiesz ? w ogóle jakiś dzisiaj taki uśmiechnięty jesteś.
- odkąd jest tu Nina zapomniałem o przeszłość. To dziecko jest niesamowite ! znam ją zaledwie kilka godzin, a patrz jak mi w głowie zamieszało !
- Bieber przerzucasz się na młodsze ? no ładnie, ładnie !
- wiesz co Lovato, wracaj sobie do tego geja z czerwoną torebeczką !
- Pff ! Dobrze ! nie no i tak będę się zbierać.
- dziękuję, że przyszłaś. Nie dość, że pomogłaś to jeszcze się pośmiałem i spędziłem miło wieczór.
- przyjemność po mojej stronie Bieber ! – odprowadziłem ją do drzwi, pożegnałem i skierowałem się w stronę sypialni.

Siedziałem chyba już trzecią godzinę na policyjnym komisariacie z nudząca się Niną u boku. W końcu przyszedłem zgłosić tą całą sprawę, chociaż bardzo nie chciałem. Minął tydzień odkąd ją mama. Na policje przyszedłem na policję dopiero dziś no bo jakoś tak.. no bo.. chciałem się nią nacieszyć, no… przez cały tydzień nikt się nie odezwał w sprawie Niny, a ni nic. Tak jakby kompletnie nic się nie stało. W pewnym momencie zacząłem się tez zastanawiać nad adopcją. Ten tydzień, w którym towarzyszyła mi Nina był nie do opisania. Budziłem się z wielkim uśmiechem i z nim zasypiałem. Po raz pierwszy od lat czułem się szczęśliwy, tak jak wtedy kiedy dawałem koncerty dla tysięcy, gdy dowiedziałem się, że bilety na koncert do MSG wydały się w kilka sekund, wtedy gdy wygrywałem nagrody. Po prostu wtedy gdy byłem Justinem Bieberem na, którego widok mdlało 29 milionów. Z rozmyślań wyrwał mnie głośny krzyk Niny, gdy do budynku wprowadzono jakiego as faceta. O niezłych rozmiarach faceta !
- to on ! on zablał mamusię ! – mężczyzna popatrzył się na nas i szyderczo uśmiechnął. Policjanci wprowadzili go za jakieś drzwi, a Nina przywarła do mnie jak najmocniej.

poniedziałek, 29 października 2012

first meet


Gdy ochłonąłem po sytuacji, która mnie przed chwilą spotkała, postanowiłem jakoś się rozerwać i smutek przelać w litrach dobrego alkoholu. Narzuciłem na siebie bluzę, trampki i wyszedłszy z domu skierowałem się w stronę pobliskiego baru. Słońce na niebie powoli zaczynało się chować za warstwami chmur, ponieważ było już grubo po 17. Tak, długo sobie posiedziałem w tej kuchni użalając się nad sobą. No, ale cóż. Życie. Na ulicach nie było jakiegoś dużego ruchu, ale jednak miasto tętniło życiem. W końcu to Boston ! Na dodatek wieczorem ! W maju ! Dobra, nie ważne. Skręciłem w ślepy zaułek gdzie znajdował się mój ulubiony bar. Jakieś  kilka metrów ode mnie zauważyłem, w świetle latarni, małą, dosłownie drobniutką istotkę. Już z daleko można było dostrzec strach na jej twarzy i drżące ciało. Podszedłem do nie i kucnąłem, by mieć z nią jakiś kontakt wzrokowy.
- hej skarbie, co ty tutaj sama robisz ? – troska jaka się we mnie właśnie obudziła była nie do opisania. Dziewczynka miała całą czerwoną twarzyczkę od łez. Bladoróżowe usta w kształcie malutkiego serduszka, idealnie kontrastowały z ciemna karnacją, czarnymi włosami jak smoła i mocno czekoladowymi oczętami. Miała na sobie jedynie sukieneczkę, jeżeli to w ogóle można było nazwać sukieneczką. Materiał był cały przemoczony, brudny i śmierdzący. Dziewczynka nie odpowiedziała na moje pytanie tylko się rozpłakała.
- ej malutka spokojnie, nic ci nie zrobię. Gdzie jest twoja mamusia ? jak masz na imię ?
- bojem siem, mamusia mi kasiała uciekać. Jestem Nina. Plosie pana pomosie mi pan snaleść mamusie? – wielki uśmiech sam mi się wkradł na twarz. Była taka słodka, ale też przerażona. Czułem, że moim obowiązkiem jest jej pomóc.
- oczywiście, że ci pomogę. Obiecuję, że znajdziemy mamusię. – otarłem jej policzki, zdjąłem bluzę, owinąłem ją nią i wziąłem na ręce. Mała cała drżała, nie wiem czy ze strachu czy też z zimna. postanowiłem odpuścić sobie dzisiaj bar i zająć się małą. Po krótkiej chwili drogi, jej powiek opadły i pogrążyła się w sen. Na polu już totalnie się ściemniało i zza chmur wyłaniał się księżyc. Temperatura spadła o kilka stopni i zacząłem odczuwać zimno na mojej skórze. Przyśpieszyłem kroku i po chwili znalazłem się w domu. Ściągnąłem ostrożnie buty, zapaliłem światło w salonie i ułożyłem Ninę na kanapie, przykrywając ja dwoma kocami. Rozpaliłem w kominku i poszedłem do kuchni w celu przygotowania małej czegoś do jedzenia. Zaparzyłem wodę na herbatę i zrobiłem kilka kromek z szynka. Mała jeszcze spała więc poszedłem na górę do sypialni po jakieś ubrania. Wziąłem ciepłą bluzę, frotowe skarpetki i koszulkę, która będzie dla Niny jak sukienka. Zamykając szafę usłyszałem płacz, więc szybko zbiegłem na dół. Mała siedziała na kanapie i patrzyła się na mnie ta małą fabryczką czekolady.
- o, obudziłaś się. Mam dla ciebie coś do jedzonka i czyste ubranka. Chodź tu do mnie. – wyciągnąłem do niej ręce, w których po chwili się znalazła. Wziąłem ją do kuchni i posadziłem na blacie. Widać było, że dziewczynka się mnie nie boi. To wręcz dziwne, ale lepiej dla mnie. Zacząłem ja karmić. Nie opierała się, to znaczy, że smakowało, prawda ? chyba.. po nie całych 10 minutach dziewczynka pochłonęła wszystko co jej przygotowałem. Była głodna, oj była ! dziewczynka się uśmiechnęła i wdrapała na ręce. Przytuliłem ja jak najmocniej. Jak już wcześnie wspomniałem była cała przemoczona i brudna, więc postanowiłem ja wykąpać.
- chodź malutka, zrobimy „plum, plum” ! – uśmiechnęła się do mnie, tym samym ukazując mi swój rządek mlecznych ząbków. Zabrałem ją do łazienki. Odkręciłem kran i wanna zaczęła się wypełniać ciepłą woda. Pozbawiłem dziewczynkę ubrań i włożyłem do ciepłej wody.
- to co umiesz się sama umyć, czy mam ci pomóc ?
- nie plosie pana, my z mamusią nie mamy łazienki i nie umie się myc.
- jak to nie macie łazienki ?
- no bo my mieszkamy na ulicy – mała od razu posmutniała, więc postanowiłem nie drążyć tematu. Umyłem porządnie dziewczynkę i nałożyłem na nią wcześniej przygotowane ubrania. Mała nie była śpiąca więc posadziłem ja przed telewizorem i skierowałam się do przedpokoju w celu wykonania telefonu.

wtorek, 23 października 2012

memories.



Początek mojego kolejnego monotonnego dnia czas zacząć. Każdego ranka mam nadziej, że ten dzień będzie inny, że zdarzy się coś co odmieni moje życie na zawsze. Czy ja o tak wiele proszę ? no chyba nie.. więc w czym problem..? Użalanie się nad sobą robiło się już powoli nudne.. każdego dnia to samo i to samo.. wspominałem już, że moje życie jest monotonne ? Tak, chyba tak. Czy ja gadam sam do siebie ? Nie. To co ja właściwie robię ? Myślę. Myślę o tej cholernej przyszłości, która nie daje mi spokoju. Dobra zakończmy poranne przemyślenia. Codziennie przypominały mi się czasy, gdy wstawałem rano z myślą, że dziś dam kolejny występ dla moich wspaniałych fanek, że znowu zobaczę te wspaniałe uśmiechy i łzy szczęścia.. Piękna przeszłość..
Wstając z łóżka rozprostowałem kości i rozpocząłem od porannych ćwiczeń. 50 brzuszków i 50 pompek. Co jak co, ale ciało trzeba mieć ładne ! Po zakończeniu porannych czynności, skierowałem się w stronę łazienki. Zrzuciłem bokserki, wszedłem pod prysznic i zacząłem się rozkoszować gorąca wodą spływającą na moje ciało. Poranny prysznic to jest to ! Po zakończeniu czynności, obwiązałem ręcznik wokół pasa i zabrałem się za włosy. To, że zakończyłem karierę i nie mam miliony wizażystów to i tak nadal dbam o wygląd. Ułożyłem włosy tak jak zwykle, umyłem zęby i opuściłem pomieszczenie kierując się do kuchni. Postanowiłem sobie jakoś poprawić humor i zabrałem się za robienie naleśników z  syropem klonowym. Zaledwie kilka minut później po całym mieszkaniu roznosił się zapach mojego ulubionego dania. Zabrałem się za jedzenie. Pierwszy, drugi, trzeci gryz..
- nie ja tak nie dam rady.. to nie są naleśniki jakie kocham, tylko ona je umie robić.. Dlaczego mi to zrobiłeś !? Co zrobiłem źle, że mi wszystko zabrałeś ?! Oświeć mnie ! – zacząłem krzyczeć na całe mieszkanie kierując wzrok ku górze, prostu nie wytrzymałem.. wybuchłem.. zacząłem płakać.. to wszystko mnie przerastało.. 3 lata bólu.. 3 lata samotności.. gdzie popełniłem błąd ?! dlaczego ? ja się pytam dlaczego ? opadłem zrezygnowany na podłogę.. oparłem się o szafki i dałem jeszcze większy upust emocjom.. całe dzieciństwo.. cała kariera mi przebiegła przed oczami.. to tak boli.. myśl, że wszystko co piękne już się skończyło i nigdy nie powróci.. Ale moment.. Jak to ja mówiłem ? never say never.


Pierwszy już jest ! krótki wiem, ale tak chciałam ;) mi sie tam podoba, nie wiem jak wam, ale chętnie sie dowiem. czekam na opinie w komentarzach ♥ @badjustinismine

it's just a beginning..


On.
Była gwiazda światowego formatu. Człowiek, który odniósł sukces nie do opisania. Wiedział, że szczęście nie trwa wiecznie i sam się przekonał. Stracił matkę, którą darzył uczuciami, których nie da się opisać zwykłymi słowami. Menager go opuścił, za raz po tym gdy przestał zarabiać miliony. Zostało mu tylko kilkanaście milionów fanek, które obiecywały, że pozostaną z nim na zawsze i 24 lata do, których za chwilę dobije. W życiu bywa trudny okres, raz trwa tydzień, a raz 5 lat. U niego trwał 3 lata. Wierzył, żeby Bóg znowu ześle mu jakieś szczęście na drogę życia.. Ześle czy też nie ?

Ona.
Kobieta z koszmarną przeszłością. Pozostawiona przez mężczyznę, który zapłodnił w niej małą istotkę i opuszczona przez rodzinę. Mieszkająca po ulicach, ze swoim małym skarbem, który ja podtrzymuje przy życiu. Kompletnie nie mająca pojęcia, jakie cierpienie i walka ją czeka, lecz też szczęście i miłość, która pokona wszystko. Cierpliwie czeka na jakiś ruch ze strony Boga.. Zastanawia się co takiego zrobiła, że nie chce jej wysłuchać. Nastąpi w końcu jakaś zmiana ? 

Ruszamy ! Natchnęło mnie na tą opowieść ! Od razu uprzedzam, że to nie będzie historia o szkolnej i młodzieńczej miłości i nie będzie w niej dużo humoru.. wręcza przeciwnie.. ale mam nadzieje, że taka odmiana się wam spodoba ! mój TT @badjustinismine ♥ dziś już pierwszy rozdział, zaglądajcie !