poniedziałek, 29 października 2012

first meet


Gdy ochłonąłem po sytuacji, która mnie przed chwilą spotkała, postanowiłem jakoś się rozerwać i smutek przelać w litrach dobrego alkoholu. Narzuciłem na siebie bluzę, trampki i wyszedłszy z domu skierowałem się w stronę pobliskiego baru. Słońce na niebie powoli zaczynało się chować za warstwami chmur, ponieważ było już grubo po 17. Tak, długo sobie posiedziałem w tej kuchni użalając się nad sobą. No, ale cóż. Życie. Na ulicach nie było jakiegoś dużego ruchu, ale jednak miasto tętniło życiem. W końcu to Boston ! Na dodatek wieczorem ! W maju ! Dobra, nie ważne. Skręciłem w ślepy zaułek gdzie znajdował się mój ulubiony bar. Jakieś  kilka metrów ode mnie zauważyłem, w świetle latarni, małą, dosłownie drobniutką istotkę. Już z daleko można było dostrzec strach na jej twarzy i drżące ciało. Podszedłem do nie i kucnąłem, by mieć z nią jakiś kontakt wzrokowy.
- hej skarbie, co ty tutaj sama robisz ? – troska jaka się we mnie właśnie obudziła była nie do opisania. Dziewczynka miała całą czerwoną twarzyczkę od łez. Bladoróżowe usta w kształcie malutkiego serduszka, idealnie kontrastowały z ciemna karnacją, czarnymi włosami jak smoła i mocno czekoladowymi oczętami. Miała na sobie jedynie sukieneczkę, jeżeli to w ogóle można było nazwać sukieneczką. Materiał był cały przemoczony, brudny i śmierdzący. Dziewczynka nie odpowiedziała na moje pytanie tylko się rozpłakała.
- ej malutka spokojnie, nic ci nie zrobię. Gdzie jest twoja mamusia ? jak masz na imię ?
- bojem siem, mamusia mi kasiała uciekać. Jestem Nina. Plosie pana pomosie mi pan snaleść mamusie? – wielki uśmiech sam mi się wkradł na twarz. Była taka słodka, ale też przerażona. Czułem, że moim obowiązkiem jest jej pomóc.
- oczywiście, że ci pomogę. Obiecuję, że znajdziemy mamusię. – otarłem jej policzki, zdjąłem bluzę, owinąłem ją nią i wziąłem na ręce. Mała cała drżała, nie wiem czy ze strachu czy też z zimna. postanowiłem odpuścić sobie dzisiaj bar i zająć się małą. Po krótkiej chwili drogi, jej powiek opadły i pogrążyła się w sen. Na polu już totalnie się ściemniało i zza chmur wyłaniał się księżyc. Temperatura spadła o kilka stopni i zacząłem odczuwać zimno na mojej skórze. Przyśpieszyłem kroku i po chwili znalazłem się w domu. Ściągnąłem ostrożnie buty, zapaliłem światło w salonie i ułożyłem Ninę na kanapie, przykrywając ja dwoma kocami. Rozpaliłem w kominku i poszedłem do kuchni w celu przygotowania małej czegoś do jedzenia. Zaparzyłem wodę na herbatę i zrobiłem kilka kromek z szynka. Mała jeszcze spała więc poszedłem na górę do sypialni po jakieś ubrania. Wziąłem ciepłą bluzę, frotowe skarpetki i koszulkę, która będzie dla Niny jak sukienka. Zamykając szafę usłyszałem płacz, więc szybko zbiegłem na dół. Mała siedziała na kanapie i patrzyła się na mnie ta małą fabryczką czekolady.
- o, obudziłaś się. Mam dla ciebie coś do jedzonka i czyste ubranka. Chodź tu do mnie. – wyciągnąłem do niej ręce, w których po chwili się znalazła. Wziąłem ją do kuchni i posadziłem na blacie. Widać było, że dziewczynka się mnie nie boi. To wręcz dziwne, ale lepiej dla mnie. Zacząłem ja karmić. Nie opierała się, to znaczy, że smakowało, prawda ? chyba.. po nie całych 10 minutach dziewczynka pochłonęła wszystko co jej przygotowałem. Była głodna, oj była ! dziewczynka się uśmiechnęła i wdrapała na ręce. Przytuliłem ja jak najmocniej. Jak już wcześnie wspomniałem była cała przemoczona i brudna, więc postanowiłem ja wykąpać.
- chodź malutka, zrobimy „plum, plum” ! – uśmiechnęła się do mnie, tym samym ukazując mi swój rządek mlecznych ząbków. Zabrałem ją do łazienki. Odkręciłem kran i wanna zaczęła się wypełniać ciepłą woda. Pozbawiłem dziewczynkę ubrań i włożyłem do ciepłej wody.
- to co umiesz się sama umyć, czy mam ci pomóc ?
- nie plosie pana, my z mamusią nie mamy łazienki i nie umie się myc.
- jak to nie macie łazienki ?
- no bo my mieszkamy na ulicy – mała od razu posmutniała, więc postanowiłem nie drążyć tematu. Umyłem porządnie dziewczynkę i nałożyłem na nią wcześniej przygotowane ubrania. Mała nie była śpiąca więc posadziłem ja przed telewizorem i skierowałam się do przedpokoju w celu wykonania telefonu.

wtorek, 23 października 2012

memories.



Początek mojego kolejnego monotonnego dnia czas zacząć. Każdego ranka mam nadziej, że ten dzień będzie inny, że zdarzy się coś co odmieni moje życie na zawsze. Czy ja o tak wiele proszę ? no chyba nie.. więc w czym problem..? Użalanie się nad sobą robiło się już powoli nudne.. każdego dnia to samo i to samo.. wspominałem już, że moje życie jest monotonne ? Tak, chyba tak. Czy ja gadam sam do siebie ? Nie. To co ja właściwie robię ? Myślę. Myślę o tej cholernej przyszłości, która nie daje mi spokoju. Dobra zakończmy poranne przemyślenia. Codziennie przypominały mi się czasy, gdy wstawałem rano z myślą, że dziś dam kolejny występ dla moich wspaniałych fanek, że znowu zobaczę te wspaniałe uśmiechy i łzy szczęścia.. Piękna przeszłość..
Wstając z łóżka rozprostowałem kości i rozpocząłem od porannych ćwiczeń. 50 brzuszków i 50 pompek. Co jak co, ale ciało trzeba mieć ładne ! Po zakończeniu porannych czynności, skierowałem się w stronę łazienki. Zrzuciłem bokserki, wszedłem pod prysznic i zacząłem się rozkoszować gorąca wodą spływającą na moje ciało. Poranny prysznic to jest to ! Po zakończeniu czynności, obwiązałem ręcznik wokół pasa i zabrałem się za włosy. To, że zakończyłem karierę i nie mam miliony wizażystów to i tak nadal dbam o wygląd. Ułożyłem włosy tak jak zwykle, umyłem zęby i opuściłem pomieszczenie kierując się do kuchni. Postanowiłem sobie jakoś poprawić humor i zabrałem się za robienie naleśników z  syropem klonowym. Zaledwie kilka minut później po całym mieszkaniu roznosił się zapach mojego ulubionego dania. Zabrałem się za jedzenie. Pierwszy, drugi, trzeci gryz..
- nie ja tak nie dam rady.. to nie są naleśniki jakie kocham, tylko ona je umie robić.. Dlaczego mi to zrobiłeś !? Co zrobiłem źle, że mi wszystko zabrałeś ?! Oświeć mnie ! – zacząłem krzyczeć na całe mieszkanie kierując wzrok ku górze, prostu nie wytrzymałem.. wybuchłem.. zacząłem płakać.. to wszystko mnie przerastało.. 3 lata bólu.. 3 lata samotności.. gdzie popełniłem błąd ?! dlaczego ? ja się pytam dlaczego ? opadłem zrezygnowany na podłogę.. oparłem się o szafki i dałem jeszcze większy upust emocjom.. całe dzieciństwo.. cała kariera mi przebiegła przed oczami.. to tak boli.. myśl, że wszystko co piękne już się skończyło i nigdy nie powróci.. Ale moment.. Jak to ja mówiłem ? never say never.


Pierwszy już jest ! krótki wiem, ale tak chciałam ;) mi sie tam podoba, nie wiem jak wam, ale chętnie sie dowiem. czekam na opinie w komentarzach ♥ @badjustinismine

it's just a beginning..


On.
Była gwiazda światowego formatu. Człowiek, który odniósł sukces nie do opisania. Wiedział, że szczęście nie trwa wiecznie i sam się przekonał. Stracił matkę, którą darzył uczuciami, których nie da się opisać zwykłymi słowami. Menager go opuścił, za raz po tym gdy przestał zarabiać miliony. Zostało mu tylko kilkanaście milionów fanek, które obiecywały, że pozostaną z nim na zawsze i 24 lata do, których za chwilę dobije. W życiu bywa trudny okres, raz trwa tydzień, a raz 5 lat. U niego trwał 3 lata. Wierzył, żeby Bóg znowu ześle mu jakieś szczęście na drogę życia.. Ześle czy też nie ?

Ona.
Kobieta z koszmarną przeszłością. Pozostawiona przez mężczyznę, który zapłodnił w niej małą istotkę i opuszczona przez rodzinę. Mieszkająca po ulicach, ze swoim małym skarbem, który ja podtrzymuje przy życiu. Kompletnie nie mająca pojęcia, jakie cierpienie i walka ją czeka, lecz też szczęście i miłość, która pokona wszystko. Cierpliwie czeka na jakiś ruch ze strony Boga.. Zastanawia się co takiego zrobiła, że nie chce jej wysłuchać. Nastąpi w końcu jakaś zmiana ? 

Ruszamy ! Natchnęło mnie na tą opowieść ! Od razu uprzedzam, że to nie będzie historia o szkolnej i młodzieńczej miłości i nie będzie w niej dużo humoru.. wręcza przeciwnie.. ale mam nadzieje, że taka odmiana się wam spodoba ! mój TT @badjustinismine ♥ dziś już pierwszy rozdział, zaglądajcie !