piątek, 7 grudnia 2012

I want to feel his love.


Kristen.

- nie mogę.. – po moich policzkach spływały litry łez. Patrzyłam Justinowi prosto w oczy. Widziałam tę  nutkę bólu i rozczarowania. – przepraszam cię. Po prostu nie mogę. Nie mogę cię skazać na kolejne lata cierpienia i bólu. Nie mogę. Za dużo się nacierpiałeś. Uwierz mi, że niewiedza na ten temat jest dla ciebie najlepsza. Nie możemy tego ciągnąć dalej. Dlatego muszę ci coś powiedzieć za nim odejdę. Pewnie teraz pomyślisz sobie, że cię wykorzystałam czy coś w tym style, ale po prostu wczoraj nie potrafiłam ci odmówić. Wiedziałam jaki to był by dla ciebie cios. Tak bardzo cię przepraszam, że dałam nam jakiekolwiek nadzieje. Uwierz mi, że chciałabym z tobą zostać na zawsze. Nawet nie wie jak bardzo. Nie pytaj się dlaczego, ponieważ nie wiem. Nie umiem zidentyfikować uczyć jakimi cię darzę i emocji, które we mnie buzują gdy spędzam z tobą czas. Znamy się zaledwie miesiąc, ale dla mnie to wystarczająco żeby ci to w końcu powiedzieć. Kocham cię Justin. Dlatego musze odejść. Lecz sama. Ninę zostawiam tobie, ponieważ po tym co nastąpi nie miała by z kim zostać, żyć. A po drugie widzę jak oboje jesteście szczęśliwi w swoim towarzystwie. Tyle.. – widziałam smutek przepełniający jego oczy. Te małe czekoladki, które tak bardzo przypominały Ninę. Stałam tak przed nim ze złamanym sercem i całą zapłakaną twarzą. Lecz wiedziałam co robię.
- Kristen co ty do cholery gadasz ?! to właśnie ty spowodowałaś, że przestałem żyć w ciągłym cierpieniu. Twoja osoba tak bardzo odmieniła to co ludzie raczą nazywać życiem. Odkąd poznałem ciebie i Ninę, na mojej twarzy nareszcie zagościł tak długo wyczekiwany szczery uśmiech. Zaufaliśmy sobie, pamiętasz ? dlaczego mi nie powiesz o co tak naprawdę chodzi ? i nie mów mi, że będę cierpiał, bo to nie jest żadne usprawiedliwienie tylko wybrnięcie z sytuacji.
- Justin proszę cię, chce chociaż odejść w zgodzie.. – łzy leciały strumieniami.
- nie będzie żadnej kłótni, ponieważ ty nigdzie nie idziesz. Powiedz. – powiedział łamiącym się głosem. Położył lekko swoją dłoń na moim policzku i powoli zaczął ścierać kciukiem każdą samotnie spływającą łzę. Nawet nie wiecie jak ja się teraz czuję. Nie wyobrażacie sobie tego. Nareszcie wszystko się układało. Bóg dał mi drugą szansę, po czym ją odebrał. Znowu.
- mam raka. – wyrzuciłam to z siebie. Wiedziałam, że to ze mnie wyciągnie. Głupia idiotka. Spuściłam głowę by nie widzieć jak jego oczy przepełniają się jeszcze większym bólem.. – mam kilka lat.. umrę.. już wszystko wiesz.. tak bardzo chciałam, żeby było idealnie.. przepraszam.. – opadłam zrezygnowana na kolana dając jeszcze większy upust emocją. – poddaję się.. – wychlipałam. To wszystko już naprawdę zaczęło mnie przerastać.
- ej Kristen.. spokojnie. Poradzimy sobie ! Ucieczka nie jest nikomu potrzebna. Nie umrzesz, zrozumiałaś ? Będziesz silna. Przezwyciężysz tą chorobę. Dasz radę. – poczułam jak opada na kolana naprzeciw mnie, po czym lekko ujął moją twarz w ręce.
- to koniec Justin. Nie przeżyję tego. Właśnie problem w tym, że nie jestem wystarczająco silna. Proszę pozwól mi odejść. Zrób to dla mnie. Dla mojego szczęścia. W końcu uwolnię się od tego bólu. Proszę.
- Kristen kocham cię więc to dla ciebie zrobię. Droga wolna. – zgodził się ? zgodził.
- dziękuję. – uniosłam kąciki ust ku górze i dotknęłam dłoni Justina obejmujących moją twarz. – zrobisz coś dla mnie ? – musiałam, pragnęłam to zrobić przed odejściem.
- jasne, co tylko chcesz.

Narracja trzecioosobowa.

Kobieta go pragnęła całą sobą. Chciała poczuć prawdziwą bliskość za nim odejdzie. Miała wątpliwości co do czasu. Mianowicie czy to nie za wcześnie, lecz wątpliwości znikały gdy sobie uświadomiła co do niego czuję i jak wyjątkowa sytuacja jej się przytrafiła. Pewnie sobie myślicie, że to kompletny absurd zakochać się w ciągu miesiąca, aż na tak wysokie stadium żeby zdecydować się na to co się za raz wydarzy. Dla niej to też był absurd, ale wiedział co robi. Była w stu procentach pewna swoich i jego uczuć. Była gotowa oddać mu się cała. Pragnęła tego. Nie chciała uprawiać seksu, bo tak. Chciała poczuć jak największa bliskość i czułość od strony płci przeciwnej, która wzbudzała u niej takie uczucia i emocje. Dziwne, szalone ale piękne i prawdziwe.
Kobieta nie odpowiadając mężczyźnie, zbliżyła swoją twarz ku jego, położyła dłonie na jego nieskazitelnie pięknej twarzy i zmniejszyła odległość pomiędzy nimi. Jeszcze bardziej. Mężczyzna zrozumiał co kobieta planuje. Współpracował. Położył swoje dłonie na jej talii tym samym przyciągają jej sylwetkę do jego. Klęczeli naprzeciw siebie na środku dużego pokoju, na kafelkowej podłodze. Robili wszystko krok po kroku, tak jakby mieli obmyślony i wkuty na pamięć plan. Pożądanie zaczęło górować. W końcu stał się tak długo wyczekiwany moment. Usta kobiety zaczęły delektować się malinowymi ustami wybranka. Ich powieki opadły. Odłączyli się od otaczającej ich rzeczywistości. Byli w swoim własnym wymarzonym świecie. Tylko oni i ich uczucia. Obdarowywali się nawzajem bliskością i czułością w postaci pocałunków. Kobieta zjechała dłońmi na tors mężczyzny. Byli delikatni, romantyczni. Stawali się coraz bardziej namiętni. Mężczyzna delikatnie wsunął ręce pod materiał koszulki partnerki i zaczął analizować każdy milimetr skóry pokrywającej jej ciało. Maksymalnie zmniejszyli odległość między sobą. Czuli ciepło i bliskość, które bardziej ich podniecało, ekscytowało. Ciekawość górowała, tak bardzo chcieli poznać, poczuć i nauczyć się na pamięć swoich ciał nawzajem. Kobieta oderwała się od niego, głośno sapiąc. Popatrzyła mu prosto w
oczy, po czym wzięła jego rękę i przyłożyła do miejsca gdzie znajduje się serce. 

- to serce należy do ciebie i tylko do ciebie. Pragnę cię i kocham. To jakiś absurd, że w przeciągu miesiąca tak wpłynąłeś na moje uczucia i życie. Pragnę cię, pragnę cię psychicznie jak i fizycznie. – nie czekała na jakąkolwiek reakcje lub odpowiedź od jego strony. Rzuciła mu się na ramiona. Mężczyzna wstał z kobietą na rękach i skierował się w stronę sypialni.

Nie da się opisać normalnymi słowami jak oni się teraz czuli. Ona ? nareszcie poczuła bliskość i czułość o płci przeciwnej. Dla niej mężczyzna zawsze kojarzył się jako brutal od seksu. Teraz czuła się jak księżniczka. On ? czuł miłość i uczucie jakim darzyła go kobieta. Chciała ją zadowolić i pragnął by mu się w pełni oddała.  Chciała jej pokazać jak ja kocha w sposób fizyczny. A ona chciała tego doświadczyć. To co chcieli i mieli za chwilę przeżyć to nie jakiś brutalny seks jak w filmach pornograficznych tylko totalne oddanie się poprzez przekazanie miłość w sposób fizyczny. Mężczyzna niósł kobietę jakby była jakimś cudem świata. Owszem dla nie go była. Nie przestawali się delektować swoimi ustami. Cały czas doświadczali tej rzeczy zwanej pocałunkiem francuskim, potocznie nazywanym przez nastolatków „lizanie się”.

Kobieta dosłownie na ułamek sekundy wyrwała się z transu żeby otworzyć drzwi po czym mężczyzna je zamknął lekkim kopnięciem nogi. Wziął ostrożnie partnerkę na ręce i usadowił na komodzie. Nie przestawali delektować się sobą nawzajem i nie mieli takiego zamiaru. Oboje czuli jak każde z kolejnym pocałunkiem się uśmiecha. Kobieta zeskoczyła z komody i nie przestając całować partnera skierowała się w stronę łóżka. Opadli na nie, tym samym wgniatając się do środka z powodu sprężystego i miękkiego materaca. Nie wiem kiedy to się stało, że oboje leżeli nadzy. W tym momencie nie znali takiego określenia jak skrępowanie lub wstydliwość. Mężczyzna delikatnie obchodził się z kobieta. Złożył ostatni pocałunek na jej ustach, a jego czekoladowe oczy powędrowały ku jej szczęśliwej twarzy. Czy on widział szczęście ? tak, widział.
- nie pozwolę ci odejść. – zaczął analizować ciało kobiety. Ostrożnie i delikatnie dotykał opuszkami placów, ran, siniaków i blizn po czym składał na nich lekkie pocałunki. – będziesz moja na zawsze// - powiedział jej to prosto w oczy. Kobieta dotknęła delikatnie jego malinowych ust po czym skinęła głowa na znak zgody. Mężczyzna ujął delikatnie jej udo i zatonął w jej kobiecość. Kobieta momentalnie ścisnęła mocno jedwabny skrawek pościeli. Jej nogi wiły się po powierzchni jedwabnej pościeli. Mężczyzna spinał mięśnie za każdym pchnięciem. Kobieta jedną rękę położyła na plecach mężczyzny po czym odruchowo wbiła paznokcie w skórę mężczyzny, druga za to cały czas ściskała i wyżywała się na skrawku jedwabnej pościeli. Odchyliła lekko głowę do tyłu i rozkoszowała się przyjemnością jaka sprawiała jej partner. To wszystko było dla nich takie magiczne. Ona mu zaufała i bez żadnych sprzeczeń się mu oddała, a on potraktował ja jak piórko, a za razem jak kobietę. Oboje czuli, że mężczyzna za chwilę dojdzie do głównego centrum kobiecości. Kobieta na tą myśl wiła się jeszcze bardziej po ciałem mężczyzny, wydając ciche jęki.  Po długim czasie przyjemności, osiągnęli to co Meli osiągnąć. Mężczyzna uwolnił kobiecość od jego męskości i ułożył się obok kobiety. Ona była jeszcze w transie. Nadal delektowała się tym co przed chwilą się skończyło. Mężczyzna zaczął zataczać kółka na zewnętrznej stronie uda kobiety. Lekko operował opuszkiem palca jej delikatną część skóry, wprawiając ją tym samym w przyjemny dreszcz.
- Kristen ?
- Hm ? – kobieta odpowiedziała lekko nieprzytomnie. Dotyk mężczyzny wprawiał ją w niezidentyfikowane zachowanie.
- wiesz, że nie pozwolę ci odejść, prawda ? wiedziałaś, że ta moja poprzednia zgoda była kłamstwem?
- wiem i wiedziałam. – mężczyzna wiedział, że nie będzie łatwo. Zdawał sobie sprawę z tego jak choroba skomplikuje i zmieni ich życie. Lecz wiedział też najważniejszą rzecz. Kochał ją. Tylko, że to nie było takie puste „ kocham cię, jesteś całym moim światem, jak nie będziemy razem to się zabije „ jak mówią sobie nastolatcy, którzy tak postrzegają miłość. Nie oni, starci i dość dojrzali ludzie, którzy wiedzą co to naprawdę znaczy. W ich przypadku jest najlepszy przykład. Uczucie do tego samego dzieciaka. Wdzięczność. Wzrastające poziomy stadium miłości. Choroba. Łóżko. Teraźniejszość. Wszystko w przeciągu miesiąca. Jak w bajce. Cóż w końcu to bajka. Ich bajka.

~

Na zegarze wybiła 2 rano. Kochankowie byli pogrodzeni w rozmowie. Leżeli na łóżku, nadzy. Czuli się wspaniale. Otaczająca ich atmosfera rozpalonych świec wprawiała w jeszcze większy zachwyt ? magię ? sami nie wiedzieli. Kobieta opowiedziała wszystko na temat choroby. Mężczyzna cierpiał, ale cieszył się tym co teraz, a martwił tym co będzie.
- Justin ? boję się, że nie wytrzymam tego psychicznie. Wiesz co się przechodzi przez tą chorobę. Wieczne wizyty w szpitalu, leczenie, osłabienie. Boję się, że sobie nie poradzimy. Boję się śmierci.
- ej.. – mężczyzna przejechał opuszkami palców po jej policzku. – damy radę. Miłość przezwycięży wszystko, uwierz mi. Da nam siłę. Pomogę ci. Przetrwamy to.

~

Rak. Najgorszy przypadek choroby. Kris ten ma raka szyjki macicy. Podobno uleczalny, ale o tym się dopiero dowiedzą. Przebieg choroby jest taki sam jak w innych przypadkach raka. Wszystko to samo. Owa choroba jest genetyczna, więc Kristen nie miała jak się przed tym uchronić. Justin kolejny raz poczuł obowiązek zajęcia się dziewczynami. Wiedział, że Kristen nie odważy się odejść. Nie po tym co chciała przeżyć i co przeżyliśmy. A dlaczego chciała odejść tak wcześnie ? ponieważ wiedziała, że gdy zostanie z nim na dłużej to rozkochają się w sobie do granic możliwości. A później jak musiałaby odejść oboje by tego nie przeżyli. Nie wiadomo jak silna jest Kristen i jak długo jej organizm będzie tolerował chorobę. Lekarze na razie mówią, że im szybciej rozpocznie leczenie, tym są większe szanse na uratowanie organizmu. To dlaczego Kristen nie chce się zgodzić ? ponieważ się boi. Zwykły strach jej na to nie pozwala. Ale w końcu się przełamie. Musi. A może ona chce umrzeć ? chociaż, że w jej życiu pojawił się Justin to może ona i tak chce to wszystko zakończyć ? dlaczego ? ponieważ pamięć i ból wewnętrzny męczy ja dzień w dzień.

WITAM SZANOWNYCH CZYTELNIKÓW ! NO I MAMY KOLEJNY ! MOJA PIERWSZ DŁUGA PRZERWA ! PRZEPRASZAM ! NO, ALE WIECIE NIE BYŁO WENY, A NIE BĘDE PISAĆ NA SIŁĘ ! OKEJ DOBRA DO RZECZY.
1. MAMY REKORD ! 15 KOMÓW PO NOTKĄ ! NO I JAK JA MAM WAM DZIĘKOWAĆ ?! GENIALNY PREZENT NA MIKOAŁAJA ! 
2. JAK ROZDZIAŁ ? NO MI SIĘ TAM PODOBA. DZIŚ TAK TROCHĘ MAGICZNE ? TAK MI SIE WYDAJĘ. TRCOHĘ ZAGMATWANY, ALE W KOŃCU JA GO PISAŁAM. HELOO JA ! NIEOGARNIĘTA JA !
3. NASZA PIĘKNĄ SCENE (KAŻDY WIE JAKĄ) DEDYKUJĘ MOJEMU ZBOCZUCHOWI @qBestBeLieBer ! SPESZALLLL FOR JUUU ! 
4. NO WIĘC CHCIAŁAM WAM ZAKOMUNIKOWAC A RACZEJ ROZKAZUJĘ WAM OBCZAIC I ZAKOCHAĆ W TYCH O TO BLGACH :
- http://your-world-is-my-world-jb.blogspot.com/
- http://love-is-not-easy-baby.blogspot.com/
OPOWIADANIE ? WYJEBANE ! BRAK SŁÓW ! AUTORKA ? CO TU DUŻO MÓWIĆ, TAKA SAMA JAK OPOWIADANIE ! BUZIAKI DLA GENIUSZA @SweetLoveJus ♥ 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !