niedziela, 25 listopada 2012

because..


Narracja trzecioosobowa.

Dwójka ludzi, darząca się tym samym uczuciem nawzajem, kompletnie o tym nie wiedząc, siedziała przy kominku, z kubkami gorącej herbaty, z wielkimi uśmiechami goszczącymi na ich twarzach i rozmyślała o przyszłości.

Kobieta do granic możliwości była zauroczona mężczyzną. Jedyny mężczyzna w jej życiu, który był dla niej delikatny i traktował ją jak kobietę, a nie zabawkę. Gdy patrzył się na nią tą małą fabryką czekolady, dosłownie odpływała do raju. Z nim czuła się jak w raju. Tylko on, ona i ich mała pociecha. Tak bardzo chciała mu w końcu powiedzieć cała prawdę, lecz bała się, że jednej części nie zniesie. Nie chciała go zranić, lecz musi mu to powiedzieć nim będzie za późno.

Mężczyzna jeszcze nigdy nie darzył żadnej kobiety takim uczuciem jakim darzy Kristen. Dla niego była po prostu idealna. Wiedział to. Wiedział, że Bóg go w końcu wysłuchał. W jej towarzystwie czuł się jak w bajce, raju. Wszystko po prostu było idealne.

Nina siedziała sobie uśmiechnięta na dywanie pomiędzy Kristen i Justinem. Kompletnie nie rozumiejąc rozmowy dorosłych. Nareszcie była szczęśliwa. Tylko to się dla niej liczyło. Czuła się tak jak powinna się czuć dziewczynka w jej wieku.

- to co może się w końcu jakoś rozerwiemy ? Tylko siedzimy i grzejemy te nasze tyłki ! Trzeba co zrobić ! co powiecie na Park Wodny ? – zagadnął mężczyzna z nadzieją, że się zgodzą. Chciał w końcu zobaczyć je w pełni szczęśliwe i uśmiechnięte.
- Justin, ale są trzy małe problemy.. Po pierwsze – nie mam pieniędzy, żeby zapłacić za tak kosztowny wypad. Po drugie – nie mamy strojów kąpielowych. Po trzecie – nie umiemy pływać. – mężczyzna się zaśmiała pod nosem, a kobieta siedziała z zdezorientowana miną.
- hahah, Nina co ta mama wygaduje ? – zagadnął do malucha, śmiesznym kreskówkowym głosem. Dziewczynka się zaśmiała, po czym wskoczyła mężczyźnie na kolana.
Kobieta wiedziała do czego zmierza mężczyzna, ale to ja akurat teraz nie obchodziło. Wymiękła, wzruszyła się. Widok jej dziecka siedzącego na kolanach mężczyzny, który wzbudza u niej nie zidentyfikowane emocje i uczucia. Po prostu ją wzruszył. Kobieta siedziała naprzeciwko dwóch aniołów zesłanych jej z nieba i po prostu płakała. Z pod łez, wystawał piękny i szczery uśmiech.
- dlaczego płaczesz ?
- tak pięknie razem wyglądacie. Po prostu nie wierzę, że nareszcie jestem szczęśliwa. – uśmiech kobiety rozszerzył się do granic możliwości, także jak i mężczyzny.
- to uwierz. – mężczyzna otarł kciukiem, łzy spływające po bladoróżowych policzkach, po czym cała trójka zrobiła „niedźwiadka”
~

- Nie ! Justin, nie wejdę tam ! Ta woda mnie zje ! – mężczyzna męczył się z kobietą już dobre 20 minuty, żeby w końcu wskoczyła do wody.
- Kristen, twoje własne dziecko wskoczyło ! kompromitujesz się kobieto ! Liczę do trzech i jesteś w wodzie, albo Pan Bieber nadchodzi. – mężczyzna z wielkim uśmiechem na twarzy przekonywał kobietę. Wyglądała tak komicznie, a na dodatek pięknie. Bladoróżowe bikini, którym mężczyzna ja obdarował, idealnie kontrastowało z jej ciemną karnacją i policzkami i odsłaniało odpowiednią ilość ciała.
- no dobra skaczę, ale masz mnie złapać ! Obiecujesz ?!
- Obiecuje ! I’ll catch you if you fall ! – kobieta po dwuminutowym zawahaniu się, skoczyła. Wylądowała w zimnej wodzie, a po chwili poczuła ciepłe ramiona obejmujące jej sylwetkę. Ramiona wynurzyły ją z wody, po czym właściciel dał jej słodkiego buziaka w policzek.
- no widzisz ! czy to było takie trudne ? popatrz Nina w końcu udało się naszemu tchórzowi. – mężczyzna zaśmiał się i puścił kobietę
- hahah, bardzo śmieszne ! – kobieta zrobiła minę oburzonego dziecka i podpłynęła do Niny. Kobieta czuła się niesamowicie. Totalnie się otworzyła przed mężczyzną i czułą się swobodnie w jego towarzystwie, co ułatwiało im kontakty.
- UWAGA REKIN ATAKUJE ! – mężczyzna rzucił się w pogoni za uciekającymi dziewczynami. Na cała halę basenową roznosił się ich śmiech.
~

 Kobieta zajęła się ułożeniem do spania swojej pociechy, po czym udała się do łazienki, w celu wykonania prysznica. Zrzuciła z siebie części garderoby, które podarował jej mężczyzna i weszła do kabiny prysznicowej. Ciepły strumień wody spływał po sylwetce kobiety, tym samym rozluźniając ją i robią jej dobrze. Wsmarowała s siebie cynamonowy płyn do kąpieli, umyła swoje długie czarne włosy cytrynowym szamponem, po czym wyłączyła wodę i opuściła kabinę. Obwinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki, kierując się do sypialni mężczyzny. Nie wstydziła się go.
- Justin ? – uchyliła lekko drzwi, po czym weszła do środka. W pokoju nikogo nie była. Usłyszał zamek przekręcający się w drzwiach od łazienki i ujrzała mężczyznę owiniętego w ręcznik. Niezręczna sytuacja. Trzeba przyznać. Lecz na żadnej twarzy nie ujawnił się różowy odcień zawstydzenia. Stali tak dobre 5 minut, wpatrują się w siebie nawzajem. Nie mogli oderwać od siebie wzorku. Podziwiali każdy centymetr swojego ciała.
Kobieta podeszła do mężczyzny mocno go przytuliła. Nie wiedziała dlaczego to zrobiła. Po prostu emocje nić kierowały. Poczuła silne ramiona obejmujące ją. Stali tak wtuleni w siebie kolejne 5 minut. Mężczyzna odsunął sylwetkę kobiety i jedna dłoń położył na jej biodro, przyciągając ją tym samym, żeby zmniejszyć przestrzeń pomiędzy nimi , a drugą gładził jej policzek.
- jesteś taka piękna. – powiedział lekko zachrypniętym głosem. Na jej twarzy momentalnie zagościł uśmiech. Kobieta położyła dłonie na umięśnionej klatce mężczyzny, wspięła się na place i lekko musnęła jego malinowe usta. Szepnęła ciche dziękuję, po czym wyszła.

Oboje właśnie analizowali to co się przed chwilą stało. 

Drugie stadium, rozpoczęte.

Mężczyzna narzucił coś na siebie, po czym zszedł do salonu.

Kobieta schodząc po schodach, ubrana i gotowa do spania usłyszała melodię graną na pianinie. Stanęła w drzwiach salonu i oparła się o framugę podziwiając mężczyznę i rozkoszując się graną przez niego melodię. Podeszła do niego i objęła od tyłu.
- piękne. – mężczyzna się odwrócił i podziękował jej uśmiechem. Kobieta usiadła na kanapie po turecku i wpatrywała się w mężczyznę.

Mężczyznę męczyła pewna rzecz, o którą chciał zapytać już dziś rano.
- Kristen ?
- hm ?
- Dlaczego nie chciałaś skorzystać z mojej propozycji gdy cię spytałem w szpitalu o wspólne mieszkanie ?  – kobieta kompletnie nie spodziewała się tego pytania. Momentalnie jej oczy zaszkliły się.
- ponieważ..

SIEMA ! I MAMY ÓSEMKĘ ! I JAK WAM SIĘ PODOBA ? DZISIAJ TAK TROCHĘ WESELEJ I TROCHĘ BLISKOŚCI WAM ZAFUNDOWAŁAM ! POD OSTATNIM POSTEM BYŁO 10 KOMENTARZY ! DZIĘKOWAĆ, DZIĘKOWAĆ ♥ NAWET NIE WIECIE JAKI MIAŁAM ZACIESZ NA RYJU ! ZA BARDZO WAS OSTATNIO ROZPIESZCZAM ! JUTRO PONIEDZIAŁEK, WIĘC NIE WIEM JAK Z ROZDZIAŁEM, ALE MAM JUTRO CAŁE WOLNE POPOŁUDNIE WIĘC MOŻE WAM COŚ ZAFUNDUJĘ ! BUZIAKI ! @badjustinismine ♥

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !   

piątek, 23 listopada 2012

we trust each other, we love each other.


~
Kristen.

Nienawidziłam się za to, że muszę zmuszać moje własne dziecko do mieszkania ( jeżeli w ogóle można nazwać to mieszkaniem) na brudnych ulicach Bostonu. Tak bardzo chciałabym jej zapewnić wszystko co powinna matka zapewnić własnemu dziecku. Wiedziałam, że Justin bez dyskusyjnie by to zrobił. Kristen STOP ! wyrzuć go z głowy, JUŻ ! Jak mam go do jasnej cholery wyrzucić z głowy, jak on mi życie uratował ?! No jak ?!
To jest po prostu piękne, że po tak krótkim czasie sobie zaufaliśmy i zakochaliśmy się. Niektórzy ludzie, a raczej większość stara się o takie coś latami. A my ? Zaledwie w ciągu miesiąca. Uwierzcie mi, że można się tak krótkim czasie zakochać. Po tym co zrobił Justin, tym bardziej. Tak bardzo chciałam zobaczyć ten piękny uśmiech, te iskierki szczęścia spowodowane towarzystwem Niny. Pragnęłam teraz siedzieć z nim przy kominku, a nie tu na brudnej i zimnej ulicy. Dlaczego zawsze było przeciw mnie ? co ja takiego zrobiłam ?
Kolejna fala zmartwień przypłynęła z Nienacka, gdy sobie przypomniałam, że zbliża się zima. To będzie cud jak ja przetrwamy. Ledwo co w ogóle jemy.. Zaczynam się już czuć słaba psychicznie i fizycznie. To wszystko powoli mnie zaczyna przerastać. Tyle lat cierpienia. 10 lat przetrwałam na ulicy ! 10 LAT ! Byłam zabawką nocnych imprezowiczów ! do dziś nie mogę zapomnieć o dniu, który tak drastycznie zmienił moje życie.

– mamo ! proszę cię ! nie rób tego ! nie jesteś sobą ! nie ma sensu się zabijać ! proszę ! poradzimy sobie ! pomogę ci ! mamo proszę ! zostałaś mi tylko ty ! – stałam cała zapłakana naprzeciwko matki, która bez żadnych wątpliwości chciała sobie odebrać życie. Stała na środku kuchni z nożem przyłożonym do lewego nadgarstka ”
Mama odkąd została brutalnie uprowadzona miała problemy psychiczne. Kilka lat leżała w szpitalu psychiatrycznym. Lecz nie za bardzo to pomogło. Może zacznijmy od początku. Gdy miałam 4 lata, matka została uprowadzona i sprzedana. 3 lata była zmuszana do prostytucji i ćpania. Udało jej się jakoś uwolnić z tego bagna. Po trzech latach wróciła. To nie była ta sama osoba. To był wrak kobiety. Była wykończona psychicznie jak i fizycznie. 3 lata żyłam z ojcem w smutki i cierpieniu. Myślałam, że tata się ucieszy na powrót mamy. Myliłam się. Znienawidził ją, bo uznała, że zostawiła nas dla innego. Nie było tak, ale on nie umiał tego zrozumieć. Po kolejnych latach męczarni w domu, nie wytrzymał i wyjechał, zostawiając mnie z mamą. Z osobą chora psychicznie. Pomyślcie sobie jakie było moje dzieciństwo. Powiem wam, to był jeden wielki koszmar.
Miałam 10 lat kiedy ojciec odszedł od nas. Matka już do reszty zwariowała. W końcu trafiła do szpitalu psychiatrycznego. Pomyślcie sobie jaki ja miałam mętlik w głowie i zryta psychikę ! byłam DZIESIĘCIOLATKĄ ! Matka była w psychiatryku, a ja ? no właśnie, pewnie każdy se pomyśli, że pojechałam do babci czy coś. Tiaaaa, o tym to ja se mogłam jedynie poważyć. Więc co się ze mną działo ? Ojciec wrócił. Dacie wiarę ? Chyba się tym wszystkim przejął, a zwłaszcza mną. W końcu zawsze byłam jego małą dziewczynką.( Często się zastanawiałam czemu wtedy jak pierwszy raz wyjechał, to nie wziął mnie ze sobą). Część mnie była szczęśliwa, a druga część. Sama nie wiem. Okres w, którym zajmował się mną ojciec, po części przypominał życie dziesięciolatki. Lecz tylko po części. Później było coraz gorzej i gorzej, aż w końcu matka przez chorobę psychiczną zabiła ojca po czym popełniła samobójstwo. „

Przypomniałam sobie wszystko.. Łzy leciały strumieniami po moich policzkach, po czym skapywały na glówkę śpiącej Niny na moich kolanach. Zrobię wszystko by Nina to przetrwała i miała NORMALNĄ przyszłość.
~
Justin

Alkohol. Tak tego mi właśnie trzeba. Wyciągnąłem telefon w cel skontaktowania się z Demi.
- no hej Lovato ! robisz coś teraz ?
- witam szanownego Pana Bieber. W sumie to nic. Chris poszedł z małą do babci, więc jestem wolna. Tam gdzie zwykle ?
- yep. Za 20 minut. – nie czekając na odpowiedź, rozłączyłem się. Narzuciłem an siebie kurtkę skórzaną i włożyłem czarne trampki. Wziąłem portfel, telefon, zakluczyłem dom i ruszyłem w stronę baru.
Siedzieliśmy z Demi i pochłanialiśmy alkohol w sporych ilościach. Jako specjaliści, nie urwał nam się jeszcze fil i kontaktowaliśmy ze światem. Zamówiliśmy kolejną rundkę cieczy, która już po chwili ogrzewała nasz organizm od środka.
- no dobra Bieber, koniec tego dobrego. Ja muszę lecieć, rodzina wzywa. – zebrała się, dała mi buziaka w policzek i zniknęła za drzwiami wyjściowymi. Zamówiłem jeszcze ostatniego drinka po czym także zebrałem się do wyjścia. Opuściłem lokal i skierowałem się w stronę domu. 

Zacząłem myśleć o przyszłości, której kompletnie nie widzę. Jak Demi powiedziała, że „rodzina wzywa” coś mnie ukuło w sercu. Może zazdrość ? Definitywnie tak. Tak bardzo pragnąłem być mężem i ojcem. Tak bardzo..
Dochodząc do Konica ciemnej uliczki, doznałem szoku. DOSŁOWNIE.
- Kristen ? Nina ? – ledwo co z siebie wykrztusiłem. Dziewczyna podniosła głowę.
- yyy.. Ju..stin ? – była zdezorientowana, nie wiedziała co zrobić.
- wytłumaczysz mi to jakoś ? – wstała z śpiącą Niną na rękach i stanęła ze mną twarzą w twarz.
- no..no bo.. jakby to ująć.. – jąkała się, nie wiedziała co powiedzieć.
- Kristen proszę cię nie wymyślaj żadnych wymówek, nie jesteśmy już dziećmi.
- okłamałam cię.. – spuściła głowę.
- jak to ? ej Kristen popatrz na mnie – złapałem ją za podbródek i lekko podniosłem, aby nawiązać z nią kontakt wzrokowy.
- nie mam żadnej kuzynki. Nie chciałam ci mówić, żebyś się nie zamartwiał i ona s zapomniał. – po jej policzkach pociekły łzy.
- Kristen.. – ująłem jej twarz w dłonie i zacząłem lekko ścierać łzy.
- Justin jestem taka słaba… nie wytrzymuje już.. chcę dla Niny jak najlepiej, ale nie mogę..
- ej pomogę ci. Nie zostawię cię ! nie zostawię kobiet, które wzbudzają u mnie uczucie, którego nie umiem nazwać. Rozumiesz ? Macie mnie ! A teraz marsz ze mną do domu !
- Justin, ja.. ja nie mogę..
- owszem możesz. Zapewnisz w końcu Ninie wszystko co chciałaś. Proszę. – popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Kąciki jej ust ułożyły się w lekkim uśmiechu. Nie czekałem na jej odpowiedź. Uśmiech był jej odpowiedzią. Wziąłem Ninę na ręce i ruszyliśmy w kierunku domu.


MAMY KOLEJNY ! WENA MI DOPISUJĘ ! WIĘC KORZYSTAM I PISZĘ JAK NAJWIĘCEJ ! I CO JAK WAM SIĘ PODOBA ? BO MI BARDZO ! CIESZE SIĘ, BO MAM JUŻ KILKA "wiernych fanek" HAHAHA ; > OCZYWIŚCIE TO DOPIERO POCZĄTEK I SIĘ ROZKRĘCAM ! NO, ALE WIECIE TE KOMENTARZE NAPRAWDĘ MOTYWUJĄ CZŁOWIEKA ! I JESZCZE UŚMIECH NA MYM RYJU ! NO WIĘC JA UCIEKAM, A WAM ZOSTAWIAM KOMENTOWANIE ! 


P.S. zajebiste blogi ! tak samo jak i autorki ! 

http://justinbieber-glass.blogspot.com/
http://livewithlove-vanstin.blogspot.com/
http://your-lips-are-undeniable.blogspot.com/
http://how2love.blog.onet.pl/

BUZIAKI ! ♥ @badjustinismine 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !  

czwartek, 22 listopada 2012

Is it love ?


Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech, a po lekko zarumienionych policzkach pociekły łzy. Uniosła głowę i wtedy ujrzałem oczy, które wyglądały jak małe kawałeczki ciemnej czekolady. Była tak oszałamiająco, naturalnie piękna, poprawka obie były tak oszałamiająco naturalnie piękne. Te same czarne jak smoła włosy, ta sama ciemna karnacja i dwie pary małych, różowiutkich ust w kształcie serduszek. Pomyśleć, że takie biedne i kruche osóbki przeżyły na ulicy, bóg wie ile lat.. Tak bardzo chciałbym im pomóc, ale przecież to taki lekki absurd co ja mam jej powiedzieć ? No właśnie. Stałem tak na środku sali szpitalnej, zamyślony, wpatrujący się w te dwie małe istotki. Nagle usłyszałem dźwięk, tak długo wyczekiwany dźwięk..
- nawet nie wiem jak ci mam dziękować. To co zrobiłeś… Po prostu brak mi słów. Uratowałeś życie mi i Ninie..
- nie masz za co dziękować, to był nawet niezła przygoda co nie Nina ? – zagadnąłem z wielkim uśmiechem do brzdąca tulącego się mocno do rodzicielki.
- tiak ! Byliśmy jak ODLOTOWE AGENTKI ! – usłyszałem muzykę dla moich uszu mianowicie, jej śmiech. tak przerażliwie piękny i zarażający.Do sali wszedł lekarz, informując nas, że muszą zabrać pacjentkę jeszcze na kilka badani. Nina oderwała się od rodzicielki i po chwili znalazła się w moich ramionach. Wyszedłem na korytarz z brzdącem na rękach i opadłem zmęczony na plastikowe krzesło.
- widzisz, mówiłem, że wszystko będzie dobrze ! teraz wrócisz do mamusi i będziecie żyć szczęśliwie i spokojnie. – uśmiechnąłem się do niej, spodziewałem się weselszej reakcji ze strony Niny, a zobaczyłem tylko smutek przepełniający jej małe czekoladki.
- ej Misiaku, co jest ? nie cieszysz się, że mamusia wróciła ? – boże Bieber, co za pytanie.
- nie chodzi o to… ale znowu musimy wracać na ulicę.. – Bieber idioto, jak zwykle zapomniałeś.
- ej Nina popatrz się na mnie – wziąłem jej różowiutką twarzyczkę w ręce i spojrzałem w te małe czekoladki przepełnione smutkiem – pomogę wam, słyszysz, nie zostawię was. Tylko wiesz nie wiemy jak z mamusią, czy ona w ogóle się zgodzi czy coś. Ale damy radę. Rozumiesz ? – nagle w tych małych czekoladkach pojawiły się iskierki nadziei. Mocno przytuliłem Ninę i pocałowałem w czubek głowy.

~
Mijały sekundy, minuty, godziny, dni. 
Podczas pobytu w szpitalu, szukałem jakiś organizacji, które zajmują się takimi sytuacjami w jakiej jest Nina i Kristen. Tak, Kristen imię rodzicielki Niny. Proponowałem im pobyt u mnie, bo mam sporo miejsca, lecz Kristen odmówiła, więc zacząłem szukać jej schronienia.
Znalazłem kolejną organizację, lecz znowu na marne. Wszystko już przepełnione i nie ma miejsce. Żenada. Poczułem wibracje w kieszeni. Kliknąłem zielony przycisk i odebrałem.
- tak słucham ?
- Panie Bieber, panna Kristen prosi aby pan przyjechał do szpitala. Dziś ją wypisujemy.
- dobrze, już jadę. Dziękuję za informację.
Dosłownie po piętnastu minutach siedziałem w Sali szpitalnej Kristen i wysłuchiwałem jej nowin.
- no więc nie musisz się już nami przejmować ! wszystko załatwiłam i wprowadzamy się do mojej kuzynki !
- naprawdę ? no to świetnie ! to co odwieść was ?
- nie, nie trzeba poradzimy sobie już wiele dla nas zrobiłeś. Dziękuję ci jeszcze raz z całego serca za wszystko ! – uśmiechnęła się do mnie, ukazując w tym jej małe dołeczki.
- a ja jeszcze raz mówię, że nie ma za co ! powodzenia ! papa brzdącu ! – mocno przytuliłem Ninę i dałem jej buziaka.

~
Kristen

Nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Nie znam go, choć mam do niego stu procentowe zaufanie, w końcu uratował mnie i Ninę. Dlatego nie chciałam mu mówić prawdy. Znam ludzi i umiem z niego wyczytać, że wiele przeszedł i nie chciał by kolejnych zmartwień. Okłamałam go, wiem, ale to dla jego dobra, żeby po prostu o nas zapomniał. Jezu.. Co ja gadam ?! Boże Kristen idiotko ! Jesteś na tyle ślepa, że nie widziała jaki on był szczęśliwy spędzając z nami czas ?! jak Nina o nim ciepło mówiła ?! gdy siedział z tobą przez 2 tygodnie w szpitalu ?! Nie widziałaś, że facet po prostu czuł się odpowiedzialny, a na dodatek szczęśliwy ?! Darłam się na samą siebie. Ale zaraz Kristen nie zapomniałaś o czymś ? No właśnie. Nie mogę dopuścić żeby pomiędzy nami coś zaszło.. Nie mogę..
Gdy leżałam w szpitalu spędzałam z Justinem dużo czasu, jego przyjaciółka Demi zabierała Ninę, a my pogrążaliśmy się w długą rozmowę o tym jakie to życie jest okrutne itp. Lecz gdy tak się nad sobą użalaliśmy nawzajem, czułam to ciepło gdy byliśmy blisko siebie. Otworzyliśmy się przed sobą nawzajem. Zaufaliśmy sobie. Justin wiele przeszedł, dlatego nie chcę się z nim wiązać, ponieważ chcę go uchronić od kolejnej dawki bólu i cierpienia.
Minął tydzień od naszego ostatniego spotkania. Czyli można powiedzieć, że znałam się z nim prawie miesiąc. Tak mogę to w końcu powiedzieć : NAJLEPSZY MIESIĄC W MOIM ŻYCIU. Tak bardzo bolał mnie fakt, że nie będę mogła spędzić z nim przyszłości. Z mężczyzną o jasno brązowych włosach, z oczami przepełnionymi fabryką czekolady, z pięknym uśmiechem, który wywoływał uśmiech u mnie, także jak i u Niny. Oboje nie jesteśmy już dziećmi. Mamy po 24 lata. Wiemy co to życie, miłość, strata. Wiem jeszcze jedno, uczucie, którym darzymy się nawzajem to pierwszy stadium do wielkiego uczucia ,zwanym MIŁOŚĆ.

~
Justin

Siedziałem, myślałem, wspominałem.. Ahh cóż za nowość. Chyba wyczuliście tą ironie ? No mam nadzieję. Tak wiele mnie z nią łączy. Podobna historia, podobne podejście do życia, miłość do pewnej małej istotki. Znałem ją maks z miesiąc, ale to było dla mnie wystarczająco, żeby przyznać, że powoli zaczyna się drugie stadium do wielkiego uczucia. Czuję to. Czuję też, że tak samo Kristen to postrzega. Po prostu to czułem. Wystarczające uzasadnienie, czyż nie ? Chciałem się budzić przy nich, zasypiać przy nich, robić wszystko z nimi. Myśli, która teraz mi przeleciała przez głowę ? Rodzina.

wtorek, 20 listopada 2012

It's her..


Nina się trzęsła i płakała, byłą przerażona, bała się. A ja ? Próbowałem wszystko ułożyć do kupy i w końcu dowiedzieć się o co chodzi z Niną, jej matką i tym mężczyzną ( mężczyzną to ja bym go nie nazwał, raczej goryl lub dinozaur ). Wiem jedno, znałem skądś tego goryla. Ta twarz. Znam ją jak własną kieszeń. Dam se rękę uciąć. No dobra, ale pomyślmy logicznie, to musiałby być WIELKI ZBIEG OKOLICZNOŚCI ! Po kilku minutach rozmyślań i bezczynnego siedzenia, moja uwagę przykuł komisarz, który prowadził tego „naszego podejrzanego goryla”. Wziąłem Ninę na ręce i podszedłem do niego.
- przepraszam, mam pytanie. Kto to był ?
- o kogo panu chodzi ?
- no ten dinoz… mężczyzna rozmiarów XXL, który przed sekundą został wprowadzony do tego pomieszczenia – skinąłem głową w stronę drzwi.
- Jeremy Bieber, notowany za wielokrotne uprowadzanie kobiet i gwałty. Tym razem miał pecha i nie ujdzie mu to na sucho.
- przepraszam, kto ?! – zwaliło mnie z nóg, dosłownie. Przecież, przecież.. KURWA PRZECIEZ TAK SIĘ NAZYWA MÓJ OJCIEC ! CZY TU JEST GDZIEŚ UKRYTA KAMERA ?! JA PIERDOLE..
- Jeremy Bieber. Przepraszam Pana, ale praca czeka. – odszedł, a ja stałem jak wryty..dokładnie tak samo, jak odbierałem moje siódme Grammy, tylko wtedy to było ze szczęścia, a teraz ? DOBRA ZIEMIA DO BIEBERA ! NIE NO PRZECIEZ JEST MNÓSTWO BIEBERÓW W AMERYCE ! TO NA PEWNO NIE ON ! KURWA BIEBER OGARNIJ SIĘ ! Wiedziałem ! Wiedziałem, że skądś go znam ! Ale, kurwa żeby od razu ojciec ?! Wow ! Wróć ! Nina powiedziała, że to on. Czyli on mógł zrobić takie świństwo, niewinnej matce ?! Ma skurwiel przesrane !
- ej Nina popatrz na mnie ! To ważne ! Powiedz mi wszystko co pamiętasz z dnia kiedy porwali mamusię ! – kurwa czego ja wymagam o trzylatki ?
- bojem siem..
- hej Misiaku, znajdę mamusię ! Obiecuję ! Ale ty musisz mi pomóc ! Będziemy jak ODLOTOWE AGENTKI !  Pamiętasz jak one ratowały świat ? To my uratujemy życie mamusi ! Zgoda ?
- Zigodia! No więc było tak, że siedziałyśmy z mamusią tam gdzie zawsze i nagle ten pan podszedł i mamusia zaczęła krzyczeć i powiedziała mi, że mam uciekać. Nie chciałam uciekać, ale wiedziałam, że muszę. No to uciekłam i wtedy spotkałam ciebie. – nie no nawet nieźle jak na trzylatkę !
- Zuch dziewczynka ! Więc teraz ruszamy na misję ! – zadzwoniłem szybko do Demi żeby przyjechała po Ninę i z nią gdzieś poszła. Miałem plan. Był amatorski, ale przynajmniej był !

Po 20 minutach Demi jak na zawołanie przyjechała na komisariat po Ninę.
- Bieber możesz do jasnej cholery mi powiedzieć w co ty się wpakowałeś ?!
- Demi nie ma na to czasu ! Proszę zajmij się Niną ! proszę !
- A idź, że ! Wracaj jak najszybciej !
- Dziękuje Ci ! – no więc mój plan działania, to na początku rozmowa z szanownym gorylem i wyciągnięcie z niego jak najwięcej informacji, a później biorę się za ratowanie życia.

Godzinę później.

Sytuacja wyglądała trochę inaczej niż się spodziewałem. Setny raz próbowałem wyciągnąć coś od goryla, ale ten skurwiel nie chciał nic powiedzieć !
-  Setny raz się kurwa pytam, gdzie ona jest ?!?!
- A ja setny raz odpowiadam, że NIE WIEM KTÓRA ! Dużo ich było.. Ahh.. te niezapomniane wspomnienia.
- Wstydź się gnoju jeden ! Gdyby nie fakt, że prawdopodobnie jesteś moim ojcem to już dawno byś się zalewał krwią ! Ostatni raz do kurwy nędzy się pytam gdzie ona jest ?!
- hahah, twardziel się znalazł. Nie podskakuj bachorku, gdyby nie te pierdolone kajdanki to, twoja głowa dawno była by już w ścianie.
- pierdol się ! Nie wierzę, że coś takiego jak ty mnie spłodziło. Powiem ci jedno „ kochany tatusiu” ZGNIJ W PIEKLE ! – szczerze ? wymiękłem.. chciałem się tam rozpłakać.. uznałem, że trzeba trochę zrzucić z tonu i zrobić to po dobroci.
- dobra zacznijmy od początku.. – wziąłem głęboki wdech i opanowałem emocję. – pamiętasz czasy jak byłeś z Mamą ? jak byliśmy szczęśliwi ? czasy mojej kariery ? na pewno pamiętasz. Pamiętam jaką miłością darzyłeś mamę i mnie, a teraz ? traktujesz kobiety jak śmieci, zabawki.. Co się stało ? Śmierć mamy, prawda ? Załamałeś się, czyż nie ? próbujesz o wszystkim zapomnieć w taki sposób ? oj uwierz gdyby mama to widziała, a na pewno widzi, nie uwierzyłaby. Zgrywasz twardziela ? Znając życie, w środku już nim nie jesteś. Jak się teraz czujesz ? Hm ? No jak ? Powiedz to ! Pomyśl sobie, że połowa kobiet, którymi się bawiłeś, które zabiłeś, miały rodzinę. Były matkami, żonami. Tak jak kiedyś Pattie. Postaw się na ich miejscu ! Jakbyś się czuj gdyby ktoś tak potraktował Pattie ? Hm ? No właśnie. A teraz masz 5 sekund na powiedzenie mi gdzie jest dziewczyna, której szukam i nie wmawiaj mi, że nie wiesz, która bo wiem, że wiesz. Proszę czekam !
- jest w starym domu przy wyjeździe do Nowego Jorku.. – złamałem go. Udało się. Bez słowa wybiegłem z komisariatu, wparowałem do auta i odjechałem z piskiem opon.

Osiągałem już maksymalna prędkość. Dosłownie po 15 minutach jazdy podjechałem pod stary dom. Wysiadłem jak torpeda i jak najszybciej poszedłem do środka. Cwaniak zamknął drzwi, żeby biedna umierała w męczarniach. Nie dla mnie takie numery. Wybiłem pierwsze lepsze okno i wskoczyłem do środka. Poczułem lekki ból w dłoniach. Kilka odłamków szkła wbiły mi się robiąc małe rany, ale jakoś tym się nie przejąłem. W domu było zimno i ponuro. Zapaliłem pierwsze lepsze światło i zacząłem szukać dziewczyny. Zaglądałem do każdego możliwego pokoju, zakamarku czy bóg wie jeszcze czego. Cały dół przeszukałem piwnicę też, więc zabrałem się za górę. Na górze znajdowały się jakieś cztery pokoje. Pierwszy – nic. Drugi – nic. Trzeci – nic. Wszedłem do ostatniego i zobaczyłem porozrzucane ubrania, poprzewracane meble i chudą sylwetkę oświetloną przez słońce, na łóżku. Podbiegłem i klęknąłem przy łóżku. Dziewczyna ledwo co oddychała. Musiał ją nieźle wymęczyć. Odgarnąłem jej kosmyki włosów z twarzy i ujrzałem identyczną twarz jaką ma Nina. Te same oczy, usta, włosy, cera. To była ona. Leżała nieprzytomna, ledwo co żyjąca, odziana jedynie w bieliznę, z milionami ran, z siniakami, wykończona, matka dziecka, które skradło me serce. Zrzuciłem z siebie kurtkę i ostrożnie założyłem ją na dziewczynę. Jak najdelikatniej wziąłem ją na ręce i skierowałem się w stronę auta. Słyszałem jak jej oddech z minuty na minutę zwalniał. Nie może umrzeć. Obiecałem Ninie, że ją ocalę. Ja dotrzymuję obietnic. 
Położyłem ją na tylnich siedzeniach i siadłem na miejscu kierowcy. Cel ? Szpital.

Czy to dziwne, że mi zależało ? jestem mężczyzną, który nie może patrzeć jak jakaś osoba płóci przeciwnej cierpi. I tak nie mam nic ciekawego do roboty w życiu, więc nic nie miałem do stracenia. Uratowałem niewinną matkę i jej córeczkę. Mogę być z siebie dumny. 

Siedząc na szpitalny krześle, zastanawiałem się nad tym wszystkim co spotkało mnie w ciągu zaledwie tygodnia. Lekarze uratowali dziewczynę. Nina dobrze się bawi z Demi, a mi pozostaje tylko jedna rzecz.
- Panie Bieber, pacjentka chce się dowiedzieć, kto ja uratował. Zapraszam. – wstałem i pewny siebie wszedłem do jej sali. Na łóżku szpitalnym, leżała ona. To ją mi zesłał Bóg, jako kolejne szczęście. Czuję to. Wiem to.

Do sali , znienacka wparowała uśmiechnięta Nina i rzuciła się na łóżko mamy.
- Dotrzymałeś obietnicy !  Udało Ci się ! 


JEST ! NARESZCIE ! I jak się podoba ? Bo mi bardzo ! Trochę dziś wulgaryzmów, no ale jakoś musiałam te emocje wyrazić ! I nareszcie pojawiła się nasza długo wyczekiwana matka Niny ! Ja jestem podekscytowana, nie wiem jak wy, ale się dowiem czytając komentarze na, które bardzo liczę ! Buziaki @badjustinismine ♥ DEDYKACJA dla @Sandrettka ♥ 

piątek, 2 listopada 2012

Are You smiling ?



Znałem tą dziewczynkę zaledwie 2 godziny, a zakochałem się w niej po uczy ! dzieci to jednak mają swój urok !  zawsze chciałem sobie ułożyć życie z żoną u boku i dziećmi.  Lecz los jak zwykle przeciwko mnie. Pff. Cóż za nowość. Powracając do tematu. Czekaj, wróć. Jakiego tematu ? czy ja gadam sam do siebie ? okej. Moment co to ja miałem zrobić ? a no tak telefon. Nie wspomniałem wam wcześniej, ale jakiś tam przyjaciół mam, a raczej przyjaciółkę. Wyciągnąłem telefon i wyszukałem numery dziewczyny. Po trzech sygnałach usłyszałem ten mocny i lekko zachrypnięty głos.
- Justin ! czemu zawdzięczam sobie ten telefon ? – oczami wyobraźni widziałem jej piękny uśmiech ukazujący rząd nieskazitelnie białych zębów.
- Demi ! dzwonię prosząc o pomoc. Proszę przyjedź do mnie, wyjaśnię ci wszystko na miejscu.
- pewnie już jadę. Masz szczęście, że właśnie leniuchowałam. Dobra nie ważne. Jestem za 20 minut. 
Tak dobrze myślicie, chodzi o Demi Lovato. Była jedną osoba w moim życiu, która o mnie nie zapomniała po zakończeniu kariery. Przeprowadziliśmy się razem do Bostonu w celu rozpoczęcia nowego życia. Jej się to udało mi nie za bardzo. Znalazła chłopaka, który po chwili był jej mężem, a po krótszej chwili zostali rodzicami. Mają trzyletnią córeczkę. Jestem jej ojcem chrzestnym więc dlatego tak świetnie sobie radzę z Niną. Jej mąż Chris jest spoko gościem . ogólnie mam bardzo dobre kontakty z tą rodzinką. Zadzwoniłem po Demi z powodu Niny. Ona mi doradzi do mam zrobić. Szczerze kompletnie nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. 
Czekają w przedpokoju na przyjaciółkę, widziałem uradowaną Ninę, siedzącą i śmiejąca się przed telewizorem. Szczerze zastanawiałem się czemu jest taka szczęśliwa. Hello ! zagubiła mamę ! każde inne dziecko w tym wieku, było by roztrzęsione, przerażone, płakałoby ! a ona ? nie okazuję żadnych z tych czynności. Była wyjątkowym dzieckiem, czułem to. Kolejne  rozmyślania w mojej głowie zajęła jej mama. Bałem  się, że dziewczynka zostanie osierocona. Nie mogę do tego dopuścić ! znajdę jej matkę ! no musze ! usłyszałem dzwonek informujący o przybyciu Demi. Z wielkim uśmiechem otworzyłem drzwi i ujrzałem pogodną twarz Demi. Jak zwykle wyglądała świetnie. Byłą dwa lata starsza ode mnie, cyzli 26 lat na karku już ma ! lecz po wyglądzie nie da jej się tylu dać ! no po prostu nie da ! szczęście i miłość które ją otaczają dobrze jej robią.
- Kobieto jakim cudem ty jesteś ode mnie dwa lata strasz ?! – zagadnąłem, mocno ją przytulając.
- Bieber nie podlizuj się ! – zawsze mówiła do mnie po nazwisku, lubiłem to. Jeszcze bardziej lubiłem jej zmienny i oryginalny charakterek.
- dobra do rzeczy ! no więc jakby to ująć potrzebuje twojej rady i pomocy.
- zamieniam się w słuch.
To może przejdziemy do salonu. – puściłem dziewczynę pierwszą w drzwiach i powędrowałem za nią.
- yy. Bieber, mógłbyś to wyjaśnić ? – zmieszana, wskazywała na Ninę, która tez była lekko zdezorientowana sytuacja
- no więc..- nie było dane mi dokończyć.
- plosie pana, kto to ? czy ta pani mi co zlobi ? – spanikowana Nina podbiegła do mnie mocno się przytulając mojej nogi.
- Bieber do reszty ci odbiło, za pedofila robisz ? samotność cię już dobija ? czy co ? bo się pogubiłam ! czemu małą dziewczynka jest ubrana w twoją koszulkę, przytula się do ciebie i mówi  „plosie pana” - powiedziała wszystko na jednym tchu.
- dasz mi powiedzieć ? poczekaj zaniosę mała na górę, bo jest bystra i zrozumie wszystko. – zaniosłem małą do sypialni i wróciłem na dół do oszołomionej Demi. Wyjaśniłem jej wszystko od A do Z.

- No Bieber nieźle. Co masz zamiar zrobić  ?
- no właśnie nie wiem. Dzwonić na policje ? szukać sam jej matki ? czy rozwiesić ulotki ?
- szczerze to nie spodziewałam się tego z twoje strony i nie wiem jak ci pomóc. No, ale chyba najlepiej by było z tym na policje pójść.
- i wiesz co ci powiem ? tak tez zrobię, tylko jutro. A tak na marginesie, która jest godzina ?
- północ dochodzi chłopcze. Doceń to, że raczyłam przyjść, bo przerwałeś mi oglądanie teletubisiów z córeczka ! wstydź się Bieber !
- i za to cię kocham wariatko ! a tak w ogóle to co tam u was ?
- Oo serio Bieber ? mam ci się teraz tu zwierzać jak mi się śpieszy na teletubisie ? miej serce człowieku !
- dobrze przepraszam panno Lovato, że gej z czerwoną torebeczką jest lepszy ode mnie ! – zaśmialiśmy się oboje.
- Bieber pojebany jesteś wiesz ? w ogóle jakiś dzisiaj taki uśmiechnięty jesteś.
- odkąd jest tu Nina zapomniałem o przeszłość. To dziecko jest niesamowite ! znam ją zaledwie kilka godzin, a patrz jak mi w głowie zamieszało !
- Bieber przerzucasz się na młodsze ? no ładnie, ładnie !
- wiesz co Lovato, wracaj sobie do tego geja z czerwoną torebeczką !
- Pff ! Dobrze ! nie no i tak będę się zbierać.
- dziękuję, że przyszłaś. Nie dość, że pomogłaś to jeszcze się pośmiałem i spędziłem miło wieczór.
- przyjemność po mojej stronie Bieber ! – odprowadziłem ją do drzwi, pożegnałem i skierowałem się w stronę sypialni.

Siedziałem chyba już trzecią godzinę na policyjnym komisariacie z nudząca się Niną u boku. W końcu przyszedłem zgłosić tą całą sprawę, chociaż bardzo nie chciałem. Minął tydzień odkąd ją mama. Na policje przyszedłem na policję dopiero dziś no bo jakoś tak.. no bo.. chciałem się nią nacieszyć, no… przez cały tydzień nikt się nie odezwał w sprawie Niny, a ni nic. Tak jakby kompletnie nic się nie stało. W pewnym momencie zacząłem się tez zastanawiać nad adopcją. Ten tydzień, w którym towarzyszyła mi Nina był nie do opisania. Budziłem się z wielkim uśmiechem i z nim zasypiałem. Po raz pierwszy od lat czułem się szczęśliwy, tak jak wtedy kiedy dawałem koncerty dla tysięcy, gdy dowiedziałem się, że bilety na koncert do MSG wydały się w kilka sekund, wtedy gdy wygrywałem nagrody. Po prostu wtedy gdy byłem Justinem Bieberem na, którego widok mdlało 29 milionów. Z rozmyślań wyrwał mnie głośny krzyk Niny, gdy do budynku wprowadzono jakiego as faceta. O niezłych rozmiarach faceta !
- to on ! on zablał mamusię ! – mężczyzna popatrzył się na nas i szyderczo uśmiechnął. Policjanci wprowadzili go za jakieś drzwi, a Nina przywarła do mnie jak najmocniej.